Marek Balt w zeszłym tygodniu z dumą odebrał w Państwowej Komisji Wyborczej zaświadczenie o wyborze na europosła. Było światowo, było elegancko. Szkoda tylko, że gdy światła kamer gasną, a błysku fleszy już nie ma - polityk Koalicji Europejskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie potrafi (czy nie chce?) utrzymać tego wysokiego poziomu.
Znany pisarz Szczepan Twardoch zwrócił mu w mediach społecznościowych uwagę, że mimo tego, że od wyborów minęło już trochę czasu, to Balt najzwyczaniej po sobie nie posprzątał. Literat zrobił to posługując się językiem śląskim i zamieszczając zdjęcie ze swojej rodzinnej miejscowości - Pilchowic:
Panie Balt, suchejcie, już bydzie tydziyń po welowaniu, a waszo hadra durś sam wisi. Możno byście to symnyli, bo wōm ftoś zaroz jakieś brele naszkryflo, abo puloka na czole. I bydzie gańba nawet wiynkszo niż teroski.
Nie do końca wszystko zrozumieliśmy, ale przestroga dotycząca "puloka na czole" zdecydowanie nawiązuje do niebezpieczeństwa ozdobienia wyborczego baneru, jakby to grzecznie powiedzieć, malunkiem obrazującym... przyrodzenie. Zdaje się więc, że naprawdę lepiej byłoby to sprzątnąć.
Przeczytaj też:
- Euro w Polsce? To nie przejdzie [NASZE BADANIE]
- "Supertajny" film TVP o Donaldzie Tusku. Z emisją czekają na właściwy moment
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.