Kleszczów nazywany jest "polskim Kuwejtem" ze względu na bogactwo, które pochodzi spod ziemi. A dokładnie z podatków z kopalni węgla brunatnego i elektrowni Bełchatów. Oba obiekty są w całości położone na terenie tej najbogatszej w Polsce gminy.
Liczy się, że na głowę mieszkańca gmina ma do wydania powyżej 30 tysięcy rocznie. Z benefitów, które dają te pieniądze mogą korzystać tylko ludzie zameldowani w gminie - obecnie jest ich niecałe 6 tysięcy.
To zupełnie inne miejsce
W tej niewielkiej gminie niedaleko Bełchtowa chce mieszkać wielu Polaków. Dlaczego? Bo niespotykane nigdzie indziej w naszym kraju przywileje przysługują wyłącznie osobom, które są tu zameldowane. - Mieszkam w Kleszczowie od urodzenia. To zupełnie inne miejsce niż kilkanacie lat temu. Kiedyś byliśmy gminą jak każda inna. Teraz mamy przywileje, o których wielu może tylko pomarzyć - zapewnia nas kobieta, z którą mijamy się przed tutejszym sklepem.
Jednym tchem wymienia zalety mieszkania w Kleszczowie. - Becikowe, które normalnie wynosi 1 tys. zł, tu podwyższono do 5 tys. zł. Gmina dofinansowuje zakup paneli słonecznych i pokrywa część rachunków za prąd. Kiedy dzieci wyjeżdżają na kolonie, płacimy za to około 200 złotych. Nawet jeśli są to wycieczki zagraniczne, reszta pokrywana jest z budżetu - dodaje z uśmiechem.
Dlaczego więc w ostatnich latach nie sprowadziło się tu pół Polski? - To nie takie proste. Chyba każdy by chciał, ale w ostatnich latach ziemia ostro poszła w górę. Teraz nie każdego na to stać - wyjaśnia jeden z mieszkańców Kleszczowa. - Znajomi, którzy tu mieszkają są zachwyceni. W wielu krajach na Zachodzie nie ma takiego socialu - zapewnia.
Brakuje pracy?
Okazuje się jednak, że istnieje też druga strona medalu. - O biednych się zapomina, brakuje pracy. A jak jest to często za najniższą krajową - mówi nam około 30-letni mężczyzna, który jedzie właśnie na wycieczkę rowerową. Na pracę w pobliskich fabrykach czy kopalni jest wielu chętnych. Także z okolicznych miejscowości. Zdarza się więc, że nie starcza jej dla tych, którzy mieszkają w Kleszczowie na co dzień.
- Z tymi kolejkami do lekarza to też różnie bywa. Do niektórych specjalistów trzeba tak jak wszędzie w Polsce czekać, czyli kilka miesięcy - podkreśla jedna z mieszkanek. Okazuje się więc, że dwu- czy trzytygodniowe kolejki na specjalistyczne badania, które dla większości Polaków brzmią jak sen, bywają snem i tutaj. Nie ma jednak wątpliwości, że Kleszczów dąży do modelu socjalnego, który równa do standardów skandynawskich - jednych z najwyższych w Europie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.