Malwina Witkowska
Malwina Witkowska| 

Włożył ciało do auta i ruszył. Tak wyglądała ostatnia droga Natalii

87

Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. 60-letni Adam R. zamordował swoją żonę Natalię w ich domu w Gortatowie nieopodal Poznania. Gdy zorientował się, że żona nie żyje, zapakował jej ciało do samochodu i ruszył przed siebie. Dziennikarze prześledzili ostatnią drogę kobiety.

Włożył ciało do auta i ruszył. Tak wyglądała ostatnia droga Natalii
Zbrodnia w Gortatowie. Adam R. opowiedział, co zrobił z ciałem żony (PAP, Jakub Kaczmarczyk)

39-letnia Natalia z Gortatowa zaginęła w piątek 14 czerwca. Policja rozpoczęła intensywne poszukiwania kobiety, w których brało dziesiątki funkcjonariuszy. Po kilku dniach, ich wysiłki przyniosły tragiczny finał. Ciało Natalii zostało znalezione w lesie. Śledztwo szybko ujawniło, że została zamordowana w swoim własnym domu.

Wkrótce po odkryciu ciała, śledczy skoncentrowali swoje podejrzenia na mężu Natalii, 60-letnim Adamie R. Został on aresztowany i przesłuchany. Adam R. usłyszał zarzut zabójstwa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Odkrycie na dnie Morza Śródziemnego. Skarby sprzed 3 tys. lat

Podczas przesłuchania Adam R. przyznał się do winy i opowiedział prokuratorowi szczegóły zbrodni. Stwierdził, że "coś w nim pękło," sugerując, że impulsem do jego straszliwego czynu było żądanie rozwodu ze strony Natalii oraz fakt, że miała nowego partnera. Podczas feralnej nocy mieli się pokłócić, doszło do rękoczynów, a w ostateczności do uduszenia kobiety.

Natalia była matką 10-letniego chłopca. Dziecko spało za ścianą, gdy doszło do zbrodni. Obecnie przebywa on pod opieką babci i cioci.

Zabił 39-letnią Natalię. Ostatnia droga kobiety

Adam R. porzucił ciało swojej żony w lesie niedaleko zapory na jeziorze Kowalskim, popularnym miejscu wypoczynku dla spacerowiczów i wędkarzy. Jak informuje "Fakt", mężczyzna wykorzystał boczny leśny dukt, którym zjechał na kilkaset metrów, zanim zatrzymał samochód. Następnie wyjął zwłoki żony i przeniósł je kilkadziesiąt metrów głębiej w gęste zarośla, próbując je ukryć.

Mężczyzna zeznał, że był spanikowany i krążył z ciałem ofiary, nie wiedząc, gdzie je porzucić - zdradził "Faktowi" prok. Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

60-latek początkowo nie przyznał się, że wyjeżdżał nocą z domu. Jednak zdradził go zapis kamer z monitoringu. "On nie był na to, co się stało gotowy. Dlatego po zabójstwie działał chaotycznie" - wyjawił w rozmowie z "Faktem" Maciej Szuba, były komendant poznańskiej policji i prywatny detektyw.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić