Nie można się zbliżyć. Maniak technologiczny Ian Wilson przyleciał wraz z bratem do Kambodży, żeby sprawdzić swoją teorię na temat zaginionej maszyny Malaysia Airlines. Napotkali jednak na niespodziewaną przeszkodę - informuje SputnikNews.
Zostali ostrzeżeni przed wejściem do dżungli. Bracia zorganizowali wyprawę poszukiwawczą, jednak okazało się, że włóczenie się po górzystym rejonie za wodospadem Chrok La Eang byłoby dla nich śmiertelnie niebezpieczne. Poinformował ich o tym anonimowy ekspat.
Dżungla "roi się od nielegalnych drwali". Owi osobnicy "nie byliby zadowoleni", widząc białych mężczyzn z kamerami i aparatami. Co gorsza, drwale są zwykle uzbrojeni w noże, a pracują pod wpływem metamfetaminy żeby nie zasnąć, co czyni ich jeszcze niebezpieczniejszymi.
Bracia na razie nie odwołali wyprawy. Ian Wilson twierdził, że znalazł miejsce katastrofy lotu MH370 za pomocą Google Maps i zamierzał osobiście to zweryfikować. Śledczy, którzy prowadzili oficjalne śledztwo przyznają, że nie mogą wykluczyć prawdziwości teorii Wilsona. Mimo że raport na temat katastrofy liczy 1500 stron, wciąż nie wiadomo, co stało się z samolotem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.