Przez lata porwanej dziewczynki nie udało się odnaleźć. Wszystko dlatego, że 52-letnia dziś porywaczka wyjechała z nią do innego stanu. Udało się jej też stworzyć fałszywą tożsamość dziecka. Oskarżyciele zaproponowali kobiecie ugodę, według której wyrok miałby wynieść 27 lat. Dodatkowa klauzula mówi o zakazie wykorzystania historii do celów zarobkowych np. sprzedaży jej jako scenariusza filmu czy do książki. Nie wiadomo, czy kobieta zdecyduje się ją przyjąć. Jeśli dojdzie do rozprawy, sąd może skazać ją nawet na dożywocie.
Wykazała się wyjątkowym wyrachowaniem. W 1998 roku w przebraniu pielęgniarki weszła do szpitala w Jacksonville na Florydzie, udała się do przypadkowej sali na oddziale położnictwa i odebrała niemowlę z rąk matki, która urodziła je zaledwie kilka godzin wcześniej. Powiedziała, że zabierze dziecko do sali dla noworodków i uciekła z nim do domu.
Porwana kobieta nie chce komentować sprawy. Odmówiła rozmów z mediami. Z akt sprawy wynika jednak, że już od jakiegoś czasu mogła podejrzewać, że jej przeszłość jest inna, niż opowiadała jej porywaczka, która całe życie wmawiała dziewczynie, że jest jej matką - informuje CNN.
O sprawie głośno zrobiło się już po aresztowaniu porywaczki. Wtedy też pierwszy raz biologiczni rodzice mogli zobaczyć swoją utraconą pociechę. Kamiyah Mobley przyznała wtedy, że nadal uważa Glorię Williams za swoją matkę.
Moje uczucia się nie zmieniły i nie zmienią. Nadal ją kocham - mówiła w styczniu zeszłego roku.