Ewa "Mrs. Honey" Wyszatycka w ostatnim czasie w wykorzystuje swoją popularność i w mediach społecznościowych chwali się bogatym życiem. Czasy kiedy ciężko pracowała na emigracji minęły i obecnie jest gwiazdą mediów społecznościowych, m.in. Instagrama i Twitcha. Niedawno nawet rozpoczęła przygodę z MMA i miała okazję sprawdzić się we freak fightach. Okazuje się, że nawet popularni influencerzy mogą mieć ogromne problemy z wakacjami.
Zobacz także: Kolejna afera z "Gimperem" w tle
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Mrs. Honey" zażenowana wakacjami w Grecji
Jeszcze kilka dni temu Ewa Wyszatycka wrzuciła zdjęcie na Instagram, na którym chwaliła się kolejną wakacyjną destynacją. Grecja miała być kolejnym spełnieniem jej marzeń. Okazuje się, że zamiast wspaniałych wakacji jest przeraźliwy koszmar.
Początkowo "Mrs. Honey" wraz z koleżankami próbowały załatwić sprawę polubownie z polskim oddziałem znanego biura podróży, z którego usług skorzystały. Ten jednak sprawę zbagatelizował, dlatego influncerka postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami na temat tej sprawy w mediach społecznościowych. Szczególnie, że te wakacje kosztowały krocie, bowiem za 7 dni dla jednej osoby zapłaciła ona 10 500 zł.
Zobacz także: 25-latka przeżywa udar. Szpital porównała do Fame MMA
Wakacje bez wody, wymiocinami i koparką w tle
Zdaniem influencerki biuro podróży wprowadziło klientów w błąd źle opisując hotel i zakłamując jego standard. W bogatej relacji na InstaStory opowiadała o licznych niedogodnościach - od braku napojów, wszechobecny brud, brak basenów po koparkę jeżdżącą po hotelowej plaży.
Touroperator w ramach złożonej reklamacji zaoferował klientkom rekompensatę o wartości od 750 zł do 1200 zł. Te jednak były rozczarowane tą ofertą. Szczególnie, że mowa o zniszczeniu ich wymarzonych greckich wakacji. Przedstawiona relacja w mediach społecznościowych wywołała ogromną burzę. Na ten moment na przedstawione zarzuty jeszcze nie odpowiedziało wywołane przez Ewę Wyszatycką biuro podróży. Z pewnością warto śledzić dalej tę sprawę aby sprawdzić czy nagłośnienie tak skandalicznych nieścisłości pomiędzy ofertą a rzeczywistością przyniosło jakikolwiek efekt.
Zobacz także: "Ferrari" oszukał fanów?