Tomasz Adamek (53-6, 31 KO) nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w pięściarskiej karierze. Kilka dni temu były mistrz świata w magazynie "W Ringu", w Kanale Sportowym, podał termin powrotu między liny.
Możesz przeczytać również: Adam Małysz nowym prezesem PZN. Po tym wyborze pojawiły się pytania
Powrót Adamka do boksu nastąpi w październiku. Nie będzie to jednak pożegnalna walka. "Góral" zdradził, że chciałby zawalczyć właśnie w październiku, a później jeszcze dwukrotnie w 2023 roku. I właśnie wtedy chciałby pożegnać się z kibicami.
Dla Adamka będzie to więc powrót po czterech latach przerwy od zawodowego boksu. Po raz ostatni stanął w ringu 6 października 2018 roku, kiedy przegrał przez nokaut z Jarrellem Millerem.
W rozmowie z dziennikarzem "Super Expressu" ostro o powrocie 45-latka między liny wypowiedział się promotor pięściarski, Andrzej Wasilewski.
Z jednej strony nie można odmówić Tomaszowi wielkiego szacunku po kilku jego wspaniałych pojedynkach. Z drugiej strony jest to absolutne rozmienianie się na drobne. Myślę, że jest to robienie Tomkowi krzywdy - przyznał Wasilewski.
Możesz przeczytać również: Apoloniusz Tajner odznaczony przez Prezydenta RP
Pamiętam, jak Mateusz Borek, który prawdopodobnie będzie to organizował, sam miał pretensje do Polsatu, że stacja znów wciąga Tomka na ring. A teraz wygląda na to, że sam zaprasza go do ringu - dodał.
Popularność boksu w ostatnich latach jest niewielka. Dziennikarze i eksperci podejrzewają, że powracający 45-letni Adamek wciąż będzie w stanie przyciągnąć kibiców do hali i przed telewizory. Wasilewski też uważa, że tak będzie, ale nie ze względów sportowych.
To trochę kategoria freak fightów. Zdobył popularność w dużym sporcie bokserskim, a teraz wraca do ringu, żeby do kotleta poobijać starszego pana. Moim zdaniem to niesmaczne, ale to jego decyzja - zakończył.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.