Hubert Hurkacz show - tak w skrócie można podsumować grę naszego reprezentanta w Montrealu. Polak znakomicie czuje się na kanadyjskich kortach twardych i w niedzielę zagra w wielkim finale prestiżowych zawodów, których stawką jest aż 1000 punktów do rankingu ATP.
W sobotę wrocławianin znów zaprezentował tenis z najwyższej światowej półki. Co prawda przegrał pierwszego seta 5:7, ale nie po raz pierwszy w tym turnieju przeczekał trudniejsze chwile i potem królował na korcie. W dwóch kolejnych partiach oddał Casperowi Ruudowi już tylko 5 gemów i ostatecznie wygrał 5:7, 6:3, 6:2.
Norweg to zawodnik ze ścisłej światowej czołówki. W Kanadzie był rozstawiony z numerem 4, podczas gdy Polak otrzymał turniejową ósemkę. Tym samym to Ruud był minimalnym faworytem pojedynku, ale ostatecznie musiał uznać wyższość Hurkacza, który miał w sobotnim meczu wiele imponujących zagrań.
Po kolejnych piłkach, zagrywanych przez Polaka, ręce same składały się do oklasków. Tak było chociażby na początku trzeciego seta. Wówczas Polak popisał się imponującym zagraniem. Przy siatce doskonale technicznie "zgasił" piłkę i zagrał ją tak dobrze, że rywal nie miał już szans do niej dość. Spójrzcie:
"Wonderful hands", czyli "cudowne ręce" - tak na zagranie Hurkacza zareagował angielski komentator, który relacjonował sobotnie starcie dla kanału TennisTV. Nic dodać, nic ująć. W tym meczu wrocławianin częściej popisywał się podobnymi akcjami i jeśli zagra tak w niedzielny wieczór czasu polskiego, to ma szansę na odniesienie triumfu.
Finałowym przeciwnikiem Huberta Hurkacza będzie Hiszpan Pablo Carreno, dla którego będzie to debiut w meczu o tak wysoką stawkę. Pojedynek w Montrealu rozpocznie się o 22:00 czasu polskiego, a transmisję na żywo przeprowadzi Polsat Sport.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.