Artur Szpilka i Krzysztof Włodarczyk są jednymi z najpopularniejszych pięściarzy w Polsce. Ich konflikt sięga 2015 roku, kiedy to doszło do bójki przy sali treningowej. Emocje wzięły górę, a do wymiany ciosów doszło pod okiem trenera Fiodora Łapina. Po tym incydencie obaj sportowcy wielokrotnie wypowiadali się ostro o swoim przeciwniku.
Zdaniem Artura Szpilki, Włodarczyk po bójce groził mu policją i żądał pieniędzy za powstałe szkody.
Czytaj także: Kolejna podróż modelki. Jest w szczególnym miejscu
Mam do niego osobisty żal. On wie dlaczego. To też nie jest żadną tajemnicą, że dostał w trąbkę, a później straszył policją - powiedział Szpilka w rozmowie z Kanałem Sportowym. Dodał również, że dziś nie zdecydowałby się na podobne działania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minęło kilka lat, a ich konflikt nadal trwa. Najdobitniej przekonaliśmy się o tym w czwartkowy wieczór, w którym w programie promującym gale FAME MMA 22 pojawił się Krzysztof Włodarczyk. Gdy do studia dodzwonił się Artur Szpilka, popularny "Diablo" zdecydował się na niespodziewany krok.
To jest Krzysztof farmazon - powiedział podczas telefonu Szpilka. Po tych słowach "Diablo"... zdecydował się opuścić studio FAME MMA.
Konflikt rozwiąże się w klatce?
Pomysłem na rozwiązanie konfliktu była walka w oktagonie. Łukasz Jurkowski, znany z KSW, uważa, że starcie Szpilki i Włodarczyka w formule MMA mogłoby zakończyć ich spór. Pomysł ten spotkał się jednak z krytyką promotorów obu zawodników, którzy uważają, że to kiepski żart.
Czytaj także: Tyson ma problem z pamięcią? Szokuje słowa pięściarza