Gale freak fightowe w Polsce w ostatnich latach cieszą się ogromną popularnością. Osoby biorące udział w pojedynkach podczas Fame MMA mogą zarobić fortunę. Organizacja stawia nie tylko na celebrytów, ale także i sportowców. Udział w wydarzeniach brał m.in. Tomasz Adamek.
Podczas sierpniowej gali Fame MMA na PGE Narodowym rywalizować miał także Krzysztof Włodarczyk. Miał tam walczyć z Jarosławem Jarząbkowskim, ale ostatecznie pojedynek nie doszedł do skutku.
Walka "Diablo" została odwołana z powodu zachowania Włodarczyka, który nie chciał przejechać na konferencję prasową, która odbyła się na kilka dni przed galą. Mimo problemów, pięściarz nie zraził się do MMA. Ba, wciąż myśli o pojedynku w tej formule, a na jego celowniku jest nie kto inny jak Artur Szpilka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ja już powiedziałem, że jak walka bokserska to rękawice, w jakich się boksuje i się boksujemy. To mogą być nawet ósemki. Niech to będą ośmiouncjowe rękawice. Ale jeśli to ma być w małych rękawiczkach to tylko w MMA - powiedział Włodarczyk dla Sport Mach.
Będzie hitowa walka w MMA? Szpilka reaguje
Konflikt między tymi dwoma pięściarzami trwa od lat i nadal budzi duże emocje. Szpilka, obecnie związany z KSW, niedawno odniósł się do tych spekulacji w rozmowie z TV Reklama, podkreślając, że federacja nie jest zainteresowane podpisaniem kontraktu z "Diablo".
Widzieliśmy, jakie są sytuacje z nim. Każda federacja, biorąc go do walki, musi się zabezpieczyć kontraktami. Nie chcę go oceniać, ale nie jest do końca u niego dobrze w głowie. Nawet jak się wypowiada, jest to dziwne, jakby coś się tam czaiło. On ma 43 lata, jak nie będzie brał walki, to nikt nie będzie chciał z nim podpisać umowy. Zaraz się obudzi z ręką w nocniku - komentował w mocnych słowach "Szpila".