Reprezentacja Polski, prowadzona przez Michała Probierza, spadła do dywizji B Ligi Narodów po porażce 1:2 ze Szkocją w Warszawie. Biało-czerwoni zajęli ostatnie miejsce w grupie A1, co oznacza bezpośrednią degradację z najwyższej dywizji tych rozgrywek. Po raz pierwszy w historii (trwa czwarta edycja) Polska będzie występować na niższym szczeblu.
Boniek nie kryje zaskoczenia takim rozwojem wypadków. - Liczyłem, że zajmiemy trzecie miejsce i będziemy grać w barażach. Słyszę narrację, że mieliśmy bardzo ciężką grupę. Spokojnie... Szkoci w ostatnich mistrzostwach Europy nie wyglądali dobrze i szybko odpadli, Chorwaci też nie wyszli z grupy. Natomiast Portugalia męczyła się ze Słowenią w 1/8 finału (wygrała dopiero w rzutach karnych) i to rywale mieli w końcówce piłkę meczową, sytuację sam na sam. A my z Portugalczykami w dwumeczu przegraliśmy aż 2:8. Nie graliśmy więc z jakimiś 'mistrzami świata' - zauważył były prezes PZPN.
Zapytany o przyszłość selekcjonera, Boniek stwierdził, że "to nie są jego kompetencje". Stwierdził, że PZPN w każdej chwili może dokonać zmiany selekcjonera, choć jak zaznaczył, wiąże się to z pewnym ryzykiem. "Ale to jest ich problem. Zastanowić się, czy to ryzyko się opłaca, czy może jednak nie i lepiej zostawić wszystko tak jak dotychczas" - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Boniek nie zostawił też suchej nitki na podejściu władz PZPN do zawodników. - Nawet teraz, jak usłyszałem, padło stwierdzenie z PZPN, że mamy takich zawodników, jakich mamy. To trochę tak, jakby sami w nich nie wierzyli — stwierdził Boniek.
Piłkarzy trzeba motywować i w nich wierzyć
Zdaniem Bońka kluczem jest odpowiednie zarządzanie zespołem. - Piłkarzy trzeba motywować, wierzyć w nich. Stworzyć taki system i tak ich prowadzić, żeby wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Może nie mamy samych graczy światowego formatu, ale razem, jeśli będą dobrze zarządzani – przez Michała lub kogoś innego – mogą zrobić więcej, niż robią w tej chwili – podkreślił były prezes PZPN.
Degradacja do niższej dywizji niesie za sobą także konsekwencje finansowe. - Na pewno federacja straci. W niższej dywizji jest inne finansowanie, premie za wyniki. Ponadto prawa telewizyjne są scentralizowane i trzeba będzie negocjować na następne lata. A wiadomo, że gdy grasz w najwyższej dywizji, z topowymi rywalami, to twoja wartość rynkowa rośnie" - zaznaczył Boniek, cytowany przez PAP.
Boniek nie ukrywa, że złoszczą go powtarzane słowa, że "w meczach dywizji B będziemy mieć rywali w naszych kategoriach". Stwierdził, że choć obecnie naszej reprezentacji brakuje sukcesów, ale nawet to nie sprawia, że postrzega ją jako słabą.
Ja sądzę, że – gdy gramy dobrze – w europejskiej hierarchii jesteśmy gdzieś między ósmym a osiemnastym miejscem. (...) Brakuje nam stabilizacji, powtarzalności – dodał.
Boniek nie kryje rozczarowania postawą piłkarzy
Boniek przyznał, że irytuje go postawa reprezentacji po nieudanych meczach. - Ta reprezentacja po każdym nieudanym meczu ma już gotowy scenariusz, jak się z tego wytłumaczyć — stwierdził. Zwrócił też uwagę na brak emocji po porażkach. - Mam takie podejście – kiedy przegram, coś mi nie idzie, to widać w moich oczach smutek. A ja tego smutku czasami tam nie widzę. Można oczywiście coś udawać, ale brakuje mi takiego prawdziwego przekonania. Oni na wszystko mają wytłumaczenie – zauważył.
Kadra narodowa rzeczywiście zawiodła, ale ja nie widzę, żeby ci, którzy są przy tej reprezentacji, byli bardzo zawiedzeni. Dlaczego więc my mamy być zawiedzeni? Czasami mam wrażenie, że przeżywamy to i martwimy się bardziej od nich — powiedział Boniek, zapytany o nastroje kibiców pod koniec 2024 roku
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.