To przykład tego, że freak fighty są popularne nie tylko w Polsce. Walką wieczoru na gali boksu w Arabii Saudyjskiej było starcie jednego z najpopularniejszych youtuberów Jake'a Paula z przyrodnim bratem Tysona Fury'ego - Tommym. Trzeba wspomnieć, że przed nimi toczyła się m.in. niezwykle interesująca walka pas mistrzowski w kategorii cruiser. To pokazuje jak dzisiaj mocna jest pozycja influencerów.
Zobacz także: Marta Linkiewicz będzie walczyć na PGE Narodowym?
Fani czekali na to starcie
Powiedzieć, że fani na całym świecie czekali na walkę Paul vs Fury to jakby nie powiedzieć nic. Amerykanin i Brytyjczyk zaczepiali się od dawna, a w minionym roku miało już nawet dojść do ich pojedynku. Wówczas jednak w ostatniej chwili Tommy Fury musiał wycofać się z powodu kontuzji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W pewnym momencie wydawało się, że do tego pojedynku już nigdy nie dojdzie. Obaj nie mogli się dogadać, a do tego Jake Paul podpisał kontrakt z jedną z największych organizacji MMA - PFL (więcej TUTAJ). Ostatecznie szejkowie z Arabii Saudyjskiej zdecydowali się wyłożyć ogromne kwoty dla obu zawodników i to ich przekonało do walki.
Zobacz także: Najman pokazał kolejne szczegóły autobiografii
Ostatnie tygodnie to znów bardzo gorąca atmosfera pomiędzy Paulem a Furym. Co ciekawe, warto zauważyć, iż jedną z "kości niezgody" była walka z Polakiem - Danielem Bociańskim. Amerykanin podaje to jako przykład unikania wyzwań przez Tommy'ego Fury'ego.
Lekcja boksu im. Fury'ego
Pierwsza runda zaczęła się zupełnie inaczej niż obaj panowie zapowiadali. Miała być wielka bójka, a mogliśmy za to zobaczyć klincz i przepychanki. Dopiero od drugiego starcia wiedzieliśmy więcej boksu, a w tym zdecydowanie przeważał Tommy Fury.
Każda kolejna runda pokazywała, że przyrodni brat Tysona Fury'ego ma dużą przewagę umiejętności pięściarskich. Na początku 4. rundy Jake Paul był w poważnych kłopotach, ponieważ otrzymał kilka mocnych ciosów. Szybko jednak udało mi się dojść do siebie i pod koniec starcia jeszcze próbował atakować rywala.
W 5. rundzie Jake Paul dostał ostrzeżenie od sędziego za uderzenia w tył głowy. Chwilę później został mocno trafiony przez rywala i wówczas było jasne, że Amerykanin jeżeli marzy o wygranej to musi nastawić się na nokaut... i ten omal nie nastąpił. Dość niespodziewanie Tommy Fury został trafiony lewym prostym, który mocno nim wstrząsnął.
To jednak nie zmieniło oblicza walki. Tommy Fury nadal był wyraźnie szybszy i po prostu sprytniejszy od rywala. Trzeba jednak też przyznać, że nie brakowało nieczystych zagrań i właśnie to za ściągnie głowy rywala w dół "TNT" otrzymał ostrzeżenie od sędziego.
Zgodnie z oczekiwaniami ostatnia runda przyniosła huraganowe ataki Jake'a Paula. To szybko przyniosło efekt, ponieważ jeszcze w pierwszej minucie trafił on Brytyjczyka, który padł na matę. Sędzia zaczął go liczyć, ale ten szybko wstał. Nie było też mowy o żadnym zamroczeniu. Youtuber później już wyraźnie nie miał sił na kolejny atak.
Osiem rund nie wystarczyło, aby któryś z pięściarzy znokautował rywala. Dlatego o wszystkim musieli zadecydować sędziowie. Ci nie byli jednogłośni, ale ostatecznie zwycięzcą największego freak fightu w historii został Tommy Fury. Z kolei Jake Paul po serii efektownych zwycięstw zaliczył pierwszą porażkę w karierze. Jaka przyszłość czeka obu panów? Przekonamy się w najbliższym czasie.
Zobacz także: Gwiazda światowego futbolu związała się z Polakami