Choć od momentu odejścia Paulo Sousy z reprezentacji Polski i od jego przenosin do Flamengo Rio de Janeiro minęło już trochę czasu, wciąż nie milkną echa tego, co się wydarzyło. Portugalski szkoleniowiec dopiero w czwartek po raz pierwszy udzielił wywiadu na ten temat.
Czytaj także: Marcin Najman ma plan. Tak pokona najbliższych rywali
Zrobiłem to, by trenować największy klub na świecie. Polska to projekt, który się skończył. Jestem skupiony na Flamengo, na niezwykłym wyzwaniu. (...) Jedna z rzeczy, która nie może być kwestionowana, to moja uczciwość, powaga, szacunek, jaki okazywałem od pierwszego do ostatniego dnia - powiedział Sousa dla portugalskiej telewizji RTP.
Takie słowa nie spodobały się polskim kibicom. Wielu czuje się oszukanych przez Sousę. Portugalczyk jeszcze na kilka dni przed odejściem opowiadał przecież o przygotowaniach kadry do walki w barażach o mistrzostwa świata. Niedługo później całkowicie zmienił optykę.
Zobacz również: Duży transfer Polaka. Jego nowy stadion wygląda dziwnie
Słowa wypowiedziane przez Sousę nie spodobały się też wielu Brazylijczykom. Bardzo ostrą opinię wyraził o nich dziennikarz uol.com.br, Luis Augusto Simon.
To czysta demagogia. Gdyby Flamengo było największym klubem na świecie, nie zatrudniłoby Paulo Sousy. Zrobiliby to, co robią duże kluby i sprowadziliby trenera pokroju Ancelottiego, Guardioli, Kloppa, czy Gallardo - napisał w swoim felietonie brazylijski dziennikarz.
Luis Augusto Simon uważa też, że jeśli kiedyś pojawi się oferta dla Sousy od dużego klubu europejskiego, ten z pewnością ją przyjmie. Podobnie zrobił poprzedni trener Flamengo, Jorge Jesus - odszedł, gdy zainteresowali się nim sternicy Benfiki Lizbona.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.