Do wypadku doszło w poprzednim tygodniu. Warte ponad 2 miliony euro Bugatti zostało rozbite na Majorce, gdzie Cristiano Ronaldo, jego najbliżsi oraz współpracownicy wybrali się na urlop po sezonie klubowym i meczach w reprezentacji Portugalii.
Po kilku dniach od nieprzyjemnego zdarzenia, hiszpańskie media ujawniły, kto podróżował luksusowym samochodem. Okazało się, że Cristiano Ronaldo powierzył Bugatti jednemu z ochroniarzy, który dostał kilka godzin wolnego i nie towarzyszył piłkarzowi w drodze na jacht.
Samochód uderzył w ścianę, ale doszło tylko do szkód materialnych. Nikt nie został ranny, a kierowca wziął pełną odpowiedzialność za to, co się stało - cytował brytyjski dziennik "The Sun" osobę poinformowaną o okolicznościach zdarzenia.
Wspomniane szkody materialne to nie tylko nadające się do generalnej naprawy Bugatti, ale również zdemolowana prywatna posesja. Wyrwana została instalacja hydrauliczna, uszkodzone zostały drzwi i filary budynku. Właściciel postanowił wybrać się do willi Cristiano Ronaldo i upomnieć się o pokrycie strat.
Musiałem długo czekać aż drzwi się przede mną otworzą, ale natknąłem się na bardzo miłych kobietę i mężczyznę. W imieniu Ronaldo obiecali oni pokryć koszt naprawienia wszystkich szkód. Kazali mi wyremontować wszystko i przedstawić rachunki - relacjonował mieszkaniec Majorki, cytowany przez hiszpańskie media.
Otoczenie Cristiano Ronaldo zachowało się więc profesjonalnie i bez problemu wzięło na siebie odpowiedzialność za szkody wynikające z wypadku. Przyczyną czołowego zderzenia z zabudowaniami w pobliżu szpitala była zbyt wysoka prędkość, z którą podróżował ochroniarz Cristiano Ronaldo.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.