Cała sprawa zaczęła się od publikacji artykułu na WP SportoweFakty przez Szymona Jadczaka. Dziennikarz śledczy ujawnił, że w samolocie na spotkanie Mołdawia - Polska w ramach eliminacji do Euro 2024 przebywał Mirosław Stasiak.
Mowa więc o człowieku, który został skazany przez sąd za korupcję w futbolu. Prawomocnie wyrok otrzymał za 43 czyny dotyczące ustawiania lub próby ustawiania meczów. Wobec tego karą były trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata.
Ponadto sam Polski Związek Piłki Nożnej zawiesił go do 2026 roku. Stąd też sporym zaskoczeniem okazał się fakt, że Stasiak był obecny na pokładzie lotu do Mołdawii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak się później okazało, wyżej wspomniana osoba poleciała wraz z naszą kadrą do Kiszyniowa z uwagi na zaproszenie firmy Inszury.pl. To jeden ze sponsorów, który po wybuchu afery zdecydował się wyznać prawdę.
Oburzenie w tej sprawie wyraziła spora grupa sponsorów naszej reprezentacji. Zareagował między innymi InPost czy też STS. Druga z wymienionych firm wystosowała nawet komunikat.
Sponsor oburzony. Wcześniej... zafundował mu wyjazd na mecz
Jednak jak się okazuje Stasiak był już obecny na meczu Polska - Szwecja w eliminacjach MŚ 2022 i to w loży VIPowskiej. I stało się to za sprawą... bukmachera STS. O wszystkim poinformował Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl.
Jak doszło do takiej sytuacji? Skazana osoba miała konto na wyżej wspomnianym bukmacherze i regularnie obstawiała mecze za spore sumy pieniędzy. I robi to mimo tego, że w przeszłości... ustawiała spotkania. Powodem tego jest fakt, że nikt i nic nie może mu obecnie tego zakazać.
Po tym, jak wyszły na jaw wyżej wspomniane informacje, spojrzenie na oświadczenie bukmachera jest zdecydowanie inne. Mimo różnych sytuacji, nadal ta z udziałem STS-a pozostawia spory niesmak.