Tanner Kahlau jak wielu młodych sportowców w USA łączył rywalizację sportową z nauką na uniwersytecie. Ostatnim zespołem, w którym występował był Fredonia Blue Devils z Fredonia State University. Był czołową postacią swojej drużyny, w której w ostatnim sezonie wystąpił we wszystkich meczach. Mogło wydawać się, że kariera zawodowego hokeisty stoi przed nim otworem. Niestety 22-latek już nigdy nie spełni swoich marzeń.
Zobacz także: Marcin Najman zdobył górski szczyt
W przerwie w rozgrywkach Tanner Kahlau wybrał się do ośrodka narciarskiego Whiteface Mountain w Lake Placid w stanie Nowy Jork. Jak się okazało, cały wyjazd zakończył się dla młodego hokeisty tragicznie. 12 stycznia doszło do wypadku na stoku z udziałem 22-latka. Młody sportowiec podczas jednego ze zjazdów stracił panowanie i z całym impetem uderzył w drzewo nieopodal trasy narciarskiej. W efekcie odniesionych obrażeń zmarł na miejscu.
Zobacz także: Biznesmen wydał fortunę na sportową pamiątkę
To tragicznie zdarzenie odbiło się dużym echem w amerykańskich mediach. Co więcej, mocno wpłynęło na społeczność uniwersytecką, z której wywodził się młody hokeista.
- Wpływ jaki wywarł na nasz cały zespół zostanie mu na zawsze zapamiętany. Można powiedzieć, że był świetnym kolegą, ale to nie oddaje jego wartości dla naszej drużyny. Wszyscy go kochaliśmy. Był zarówno naszym liderem, jak i przyjacielem - pożegnał Tannera Kahlau trener Fredonia Blue Devils Jeff Meredith.
22-latek przed rozpoczęciem kariery hokejowej na Fredonia State University był aktywny również w innych dyscyplinach sportowych. Trenował futbol amerykański oraz lacrosse. Ostatecznie jednak wybrał hokej, w którym czuł się najlepiej.
Zobacz także: Kontrowersyjny pomysł rosyjskich sportowców