Coś niesamowitego, co na światowych kortach wyczynia Iga Świątek. W sobotnie popołudnie Polka przedłużyła swoją imponującą serię zwycięstw do 35 kolejnych triumfów. Tym razem nasza reprezentantka znakomite spotkanie rozegrała w finale wielkoszlemowego Rolanda Garrosa.
Rywalka trafiła jej się trudna. 18-letnia Cori Gauff do finału doszła w imponującym stylu. W sześciu kolejnych meczach nie oddała rywalkom seta. Eksperci przestrzegali, że Amerykanka ma papiery na to, by postawić wysoko poprzeczkę Idze Świątek. Tyle tylko, że Polka znów zagrała na kosmicznym poziomie i nie pozwoliła rywalce na rozwinięcie skrzydeł.
Zanim na dobre rozpoczął się pierwszy set, było już tak naprawdę po nim. Świątek, doświadczona już w meczach o stawkę, od początku finału grała swoje. Rywalka z kolei wydawała się stremowana i popełniała dużo niewymuszonych błędów. Efekt? Szybkie 4:0 dla naszej reprezentantki i ostatecznie 6:1 w pierwszym secie.
Czytaj także: Mistrz oficjalnie pożegnany. Wyjątkowe okoliczności
Gauff nie zamierzała jednak się poddawać. Zeszła na chwilę do szatni, złapała drugi oddech i spróbowała poderwać się do walki. Zaczęła mocno, objęła prowadzenie 2:0, ale to byłoby na tyle. Iga Świątek szybko włączyła wyższy bieg, wygrała pięć kolejnych gemów z rzędu i ostatecznie triumfowała w secie 6:3 i całym meczu 2:0.
Tym samym Polka po raz drugi w karierze wygrała wielkoszlemowy turniej i była na tą okazję przygotowana. Podczas dekoracji - gdy odgrywano naszej reprezentantce Mazurka Dąbrowskiego - dało się dostrzec na jej białej bluzie (po prawej stronie) dwie złote gwiazdki oraz 1GA. To właśnie na cześć jej dwóch triumfów w Roland Garros oraz prowadzenia w rankingu światowym tenisistek. Zobaczcie:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.