Amadeusz Roślik to jeden z najbardziej rozpoznawalnych zawodników Fame MMA. Zadebiutował już podczas drugiej edycji tej gali, w październiku 2018 roku, pokonując Sylwestra Tkocza.
Przy okazji ostatniego wydarzenia miał stoczyć podwójną walkę wieczoru. Najpierw z Kacprem Błońskim, a następnie z Marcinem Dubielem. Do skutku doszedł tylko pierwszy pojedynek. Z powodu doznanych obrażeń lekarze nie dopuścili go do drugiej walki, co wywołało falę spekulacji.
Tymczasem sporo mówi się o tym, że może dojść do jego rewanżu z Kamilem Łaszczykiem. Do ich pojedynku doszło na gali Fame MMA 17, która odbyła się 3 lutego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Znów to zrobiła. Patrzą na Świątek i pękają ze śmiechu
Górą okazał się Łaszczyk. Dopiero w trzeciej rundzie, w dodatku pod jej sam koniec, zasypał swojego przeciwnika gradem ciosów, po którym sędzia przerwał pojedynek. O możliwy rewanż został zapytany w jednym z ostatnich wywiadów. Wypowiedział się także na temat "Ferrariego" - nie przebierał przy tym w słowach.
Będzie duża walka Ferrariego? Rywal nie wyklucza takiego rozwiązania
Nie mówię nie. Lubię się sprawdzać, lubię wyzwania. W boksie od dłuższego czasu nie mogę dostać większego wyzwania, a bardzo bym chciał. Jakbym miał więcej czasu na przygotowania do walki, to na pewno jeszcze lepiej bym wypadł - mówił w rozmowie z ringpolska.pl.
- Jakby miał jaja, to by poszedł w K-1. Dla mnie to jest faja, bo nie zmienił pseudonimu (Władca piekieł - dop. KOZ). Chłop bez honoru - wypalił na temat rywala.
Czytaj także: Te słowa naprawdę padły na żywo. Nowa odsłona szefa KSW
Póki co Łaszczyka będzie można zobaczyć podczas gali MB Boxing Night. 8 lipca we Wrocławiu zmierzy się z Martinem Parlagim.