Z boiska przy Łazienkowskiej wiało nudą. Mecz o Superpuchar Polski w Warszawie pomiędzy miejscową Legią i Cracovią Kraków rozczarował. W regulaminowym czasie gry i dogrywce żadna z drużyn nie zdobyła bramki. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne.
Jedenastki lepiej egzekwowali gracze Cracovii. Wygrali 5:4 i zdobyli Superpuchar Polski. Z pewnością taki wynik rozwścieczył jeszcze bardziej kibiców Legii, którzy już przed meczem pokazali, że nie podoba im się obecna polityka klubu, którego prezesem jest Dariusz Mioduski.
Fani nie są w stanie zaakceptować faktu, że po razy czwarty z rzędu ich klub nie zakwalifikował się do europejskich pucharów. W tym roku warszawianie najpierw skompromitowali się w Lidze Mistrzów, odpadając już w drugiej rundzie po porażce 0:2 z Omonią Nikozja. Później przegrali także u siebie 0:3 z Karabachem Agdam w czwartej rundzie eliminacji Ligi Europy.
Za kolejne porażki w Europie kibice winą obarczają Dariusza Mioduskiego. Dobitnie pokazali to właśnie przed piątkowym spotkaniem. Na tzw. żylecie zawiesili wielki transparent z napisem "Czas Apokalipsy. Dramat w reżyserii Dariusza Mioduskiego". Później odpalili mnóstwo rac, co spowodowało opóźnienie spotkania.
Mecz rozpoczął się z blisko 10-minutowym poślizgiem. Już w trakcie spotkania kibice także nie odpuszczali prezesowi Legii, krzycząc z trybun: "Gdzie jest ta Legia, Mioduski, gdzie jest ta Legia?", "Gdzie są puchary, Mioduski, gdzie są puchary?".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.