Mundial 2022 trwa od kilku tygodni. Polska reprezentacja pierwszy raz od 36 lat wyszła z grupy podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Zawodnicy awansowali do fazy pucharowej turnieju, dlatego są na ustach całego kraju. Wraz z Robertem Lewandowskim czy Wojciechem Szczęsnym uwagę przyciąga selekcjoner Czesław Michniewicz, który niewiele mówi o swoim życiu prywatnym.
Trener polskiej reprezentacji prowadzi jednak stronę internetową, na której zdradził kilka pikantnych szczegółów ze swojego życia. Czesław Michniewicz może liczyć na wsparcie ukochanej żony Grażyny, którą poznał jeszcze w szkole średniej. Znają się od lat 90. i do dziś są razem.
Studiowaliśmy razem w Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku. Wzięliśmy ślub w 1998 r. po 7 latach znajomości. Ojciec Grażyny grał ze mną w piłkę i to poprzez niego poznałem moją obecną małżonkę - podaje trener na swojej stronie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czesław Michniewicz zdradza prywatne sekrety. "Poród rozpoczął się w przerwie meczu"
Czesław i Grażyna Michniewiczowie doczekali się dwóch synów. Starszy jest Mateusz, który przyszedł na świat w Poznaniu w 2001 roku. Dwa lata później urodził się Jakub. Pierwszy z nich również zajmuje się sportem, co chętnie pokazuje w mediach społecznościowych.
Zawsze powtarzam, że to, co łączy mnie z Mateuszem to fakt, że on narodził się w Poznaniu jako dziecko, a ja... jako trener. Tam dostałem swoją pierwszą szansę i zawsze będę o tym pamiętał - opisuje Czesław Michniewicz.
Wspomnieniami wrócił też do narodzin Jakuba. Okazuje się, że gdy 19-letni dziś syn selekcjonera przychodził na świat, jego ojciec był na boisku. - Kuba z kolei urodził się w Gdyni. Poród rozpoczął się w przerwie meczu Jagiellonia - Arka w 2. lidze - wyznaje Michniewicz.
Zważywszy, że Mateusz przyszedł na świat w dniu mojego wyjazdu z rezerwami Amiki na zgrupowanie w Polanicy, śmiejemy się z żoną, że piłka wciąż gdzieś jest w tle ważnych wydarzeń naszego życia...
Czytaj także: Ksiądz zapytał internautów o kolędę i się zaczęło. "Przyjdzie weźmie pieniądze i pójdzie"