Niedziela, 17 stycznia, okazała się być wyjątkowo mroźna. To zdecydowanie najzimniejszy dzień w roku oraz najzimniejszy dzień obecnej pory roku (miejscami temperatura schodziła poniżej 20 stopni Celsjusza). Większość Polaków schowała się w domowych pieleszach i stara się w cieple przetrwać tę wymagającą pogodę. Jednak zupełnie inaczej do tego tematu podszedł Artur Szpilka.
Zobacz także: LeBron James zdradził szczegóły "Kosmicznego Meczu 2"
Polski pięściarz od jakiegoś czasu pokazuje, że nie tylko morsuje... ale doprowadza swoje ciało do granic wytrzymałości na zimno. Niedawno w samych szortach wszedł na Śnieżkę, natomiast w najzimniejszy dzień w roku wybrał się na kilkukilometrową przebieżkę w krótkich spodenkach i czapce. Oczywiście relację z tego wydarzenia na bieżąco zamieszczał w mediach społecznościowych.
Oprócz relacji na żywo, Artur Szpilka zamieścił cały wpis na ten temat. Pokazał również, że w tej wymagającej przeprawie towarzyszył mu jeden z jego psów - Pumba. Dobrze, że żadnemu z nich nic się nie stało, bowiem należy pamiętać o tym, iż tak niskie temperatury nie są korzystne ani dla ludzi, ani dla zwierząt.
Zobacz także: Arcymistrz krytykuje "Gambit Królowej"
Ostatni dzień zimna pożegnaliśmy biegiem. - 14 odczuwalna -19. Taką zimę pamiętam za małolata, codzienne odśnieżanie, itp. Pozdrawiam Morsów - podpisał swój post Artur Szpilka.
Trzeba przyznać, że Artur Szpilka wszystkim morsującym postawił wysoko poprzeczkę. Warto jednak pamiętać, że jest on zawodowym sportowcem i jego ciało jest w stanie wytrzymać zdecydowanie więcej niż "zwykłego" człowieka. Dlatego nie polecamy powtarzać tego wyczynu bez wcześniejszego przygotowania, ponieważ może to się bardzo źle skończyć.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.