Pod względem wyniku debiut Michała Probierza na ławce reprezentacji Polski był udany. Biało-Czerwoni wygrali na wyjeździe z Wyspami Owczymi 2:0. Gra naszej kadry jednak dalece odbiegała od ideału. Polacy nie brylowali mimo gry w liczebnej przewadze przez niemal całą drugą połowę po czerwonej kartce dla jednego z gospodarzy. A momentami wręcz męczyli się na tle rywali.
Z taką grą daleko ta reprezentacja nie zajdzie. Mając jednego zawodnika więcej, po prostu nie można tak się prezentować przeciwko najsłabszej drużynie w naszej grupie. Gra Polaków była słaba. Nie pokazywać wielkich walorów, ale wygraliśmy i to jest najważniejsze - mówi Piotr Czachowski.
Zaznacza też, że Polacy nie mogli sobie poradzić z dużo słabszą drużyną. I wydawało się, że na naszych reprezentantach wrażenie robi wysoki pressing ekipy, która częściowo składa się z półamatorów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W pierwszej połowie przecierałem oczy ze zdumienia, jak wiele problemów mieliśmy z wysokim pressingiem Farerów. Nie mogliśmy znaleźć sposobu, by się przebić i zagrozić bramce rywale. To dopiero wychodzenia z dołka, a to będzie szalenie ciężkie dla nas - przyznaje były piłkarz, a obecnie komentator sportowy.
Michał Probierz zdecydował się odświeżyć kadrę pod względem personalnym. Szok wywołało powołanie występującego we włoskiej Serie C Patryka Pedy. Do tego środkowy obrońca wystąpił w podstawowej jedenastce. I był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników naszej kadry. Szansę debiutu dostał też Patryk Dziczek.
Każdy trener chce wykonać swoją selekcję i głównie odpowiada za wybory zawodników. Jeśli miałbym znaleźć jakiś mały pozytyw, to Peda w jednej sytuacji wybronił Polskę przed stratą gola. Pamiętajmy jednak, że to były tylko Wyspy Owcze. Dziczek też był zaskoczeniem, wraca po problemach zdrowotnych. Nie mogę powiedzieć, że zachwycił, bo jak wszyscy zagrał poniżej swoich możliwości - ocenia Czachowski.
Zaznacza przy tym, że nasza kadra potrzebuje odmłodzenia i nowej wizji. I trzeba patrzeć długowzrocznie, a nie tylko pod kątem awansu na Euro 2024. Paradoksalnie na zdobycie biletu na ten turniej Polacy mają spore szanse. A wszystko dzięki wygranej Albanii z Czechami 3:0.
Sytuacja jest banalnie prosta, a nasza reprezentacja ma wszystko w swoich rękach. Najpierw musi w niedzielę wygrać z Mołdawią w Warszawie. A później 17 listopada pokonać Czechów na Stadionie Narodowym. Nasz rozmówca w niedzielę spodziewa się jednak zdecydowanie trudniejszego zadania niż na wyspach Owczych.
Ja takiej gry nie kupuję. Wielu kibiców też pisało do mnie, jak negatywnie odbierają ten mecz. Trudno szukać pozytywów. Nie mogę znaleźć rzeczy, która wlałaby sporo optymizmu na mecze z Mołdawią i Czechami. Nie możemy tak grać, jeśli chcemy awansować na mistrzostwa Europy i tam wyjść chociaż z grupy - kończy Piotr Czachowski.
Czytaj także: Epicki wstęp komentatora TVP. Tak przedstawił Probierza
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.