Dla mnie Bogusław Leśnodorski jest jak huba - przyznał szczerze Dariusz Mioduski w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z WP SportoweFakty.
Przyczepia się do drzewa, na początku wygląda to nawet ładnie, ale potem zaczyna się drenaż i po jakimś czasie takie drzewo obumiera. Przecież on nigdy nie zainwestował w żaden klub swoich pieniędzy, nie ponosił żadnego ryzyka, a raczej głównym celem było i jest zarabianie - tak rozwinął swoje porównanie Mioduski.
Czytaj także: Londyn. Policja ich szuka. Jeden z nich zabił Polaka
Obaj współpracowali ze sobą w Legii w latach 2012-2017. Od 2014 r. wraz z Maciejem Wandzelem byli współwłaścicielami klubu. Funkcję prezesa pełnił wtedy Leśnodorski. Z czasem między stronami zaczęło coraz częściej dochodzić do nieporozumień, a Mioduskiemu nie podobało się zarządzanie klubem. W marcu 2017 r. odkupił udziały w spółce i został jedynym właścicielem i nowym prezesem.
Leśnodorski pożegnał się z Legią, ale w mediach społecznościowych często wypowiada się na temat aktualnej sytuacji stołecznego klubu. Zdarza mu się też atakować Mioduskiego. Głównie po wstydliwych porażkach Legii w europejskich pucharach. Mioduski uważa, że jego dawny znajomy w ten sposób chce budować swoją pozycję w polskiej piłce.
Czytaj także: Szok w USA. Miał być gwiazdą sportu, a został brutalnym mordercą. Grozi mu kara śmierci
Jego publiczne wypowiedzi na temat Legii i jej finansów są żenujące, szczególnie, że wiele można by powiedzieć o tym, na co szły pieniądze klubu za czasów jego prezesury. Rozumiem oczywiście, że teraz robi wszystko, żeby znowu zaistnieć w polskiej piłce, bo poza nią nie ma żadnej pozycji. Zanim pojawił się w Legii, był osobą anonimową. To Legia go stworzyła medialnie. Teraz też chce się liczyć, pozycjonować jako ktoś wpływowy - podkreśla Mioduski.
Leśnodorski często wraca do pamiętnego awansu Legii do fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2016/2017. Także do emocjonujących meczów z Realem Madryt, Borussią Dortmund i Sportingiem Lizbona.
Nasze wyniki w Europie, łącznie z grą w Lidze Mistrzów, nie zostały przekute w nic trwałego, nie powstały żadne fundamenty. Byłem wtedy większościowym właścicielem i jako osoba odpowiedzialna za przyszłość klubu nie mogłem tego zaakceptować. Zainwestowałem w klub kilkadziesiąt milionów złotych i muszę patrzeć na jego sytuację i rozwój długoterminowo - dodaje aktualny prezes Legii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.