Ostatnie derby Turynu fatalnie wspominać będzie Wojciech Szczęsny. Pod koniec spotkania Torino z Juventusem doszło do nieprzyjemnej sytuacji, bowiem polski bramkarz został uderzony łokciem w nos przez Adama Masinę.
Mimo to Szczęsny dokończył mecz, ale tuż po jego zakończeniu trafił do szpitala. Okazało się bowiem, że doznał pęknięcia kości nosowej i przeszedł operację. Mimo to szybko udało mu się wrócić do domu.
Przeczytaj także: Zajmuje się nie tylko piłką nożną. Może zostać milionerem
Tym samym najprawdopodobniej reprezentant Polski w kolejnych meczach będzie występował w specjalnej masce chroniącej jego nos. Jednak zdaniem włoskich mediów do gry wróci najszybciej 28 kwietnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z "Faktem" na temat gry Szczęsnego we wspomnianej masce wypowiedział się Dariusz Michalczewski. W końcu były zawodowy bokser doskonale wie, co to znaczy mieć złamany nos.
- Co z tego, że nasz bramkarz założy maskę, skoro będzie przylegać do nosa? Jeśli więc dostanie piłką, ból będzie ogromny. To jest bardziej dla show niż dla bezpieczeństwa. Maska niewiele zmienia, nos nadal boli - wyznał 55-latek.
Tym samym zdaniem "Tigera" maska, w której ma występować Szczęsny, nie okaże się zbytnio pomocna. Należy jednak podkreślić, że ostatnimi czasy w takiej występowali inny polscy bramkarze, a mianowicie Kamil Grabara czy Marcin Bułka i nie mieli problemów z grą.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.