To był wyjątkowy wieczór w Trójmieście. W meczu rozegranym na Polsat Plus Arena Gdańsk, w ramach "Globalnego Tournee Szachtara Dla Pokoju", klub z Doniecka pokonał miejscową Lechię 3:2. To nie wynik był jednak kluczową sprawą.
Obie drużyny zagrały w koszulkach z napisem "Stop War". Zamiast umieszczonych zwyczajowo na plecach nazwisk, u gości widniały nazwy ukraińskich miejscowości zniszczonych podczas działań wojennych: Chersoń, Bucza, Mariupol, Irpień, Czernihów, Mikołajów, Hostomel, Charków, Ochtyrka i Wołnowacha.
Pod koniec meczu byliśmy świadkami sceny, która rozczuliła każdego. W doliczonym czasie gry, przy stanie 2:2, na boisko wszedł 12-letni chłopiec z Mariupola. Dmytro Keda dostał piłkę w środku pola. Trochę onieśmielony pobiegł z nią w kierunku bramki Lechii. Piłkarze specjalnie mu nie przeszkadzali. Na końcu, przy drugiej próbie, symbolicznie strzelił gola do pustej bramki.
Uciekł przed wojną
Jak czytamy na Twitterze, Dmitro to chłopak z Mariupola, który jeszcze niedawno chronił się w zniszczonym później teatrze. W końcu przyjechał do Polski, gdzie jest już bezpieczny. Szachtar postanowił zaprosić go na mecz, by tym samym pokazać, że każdy, nawet w najtrudniejszej sytuacji, może strzelić gola dla swojej ulubionej drużyny.
To był jeden z najpiękniejszych momentów w życiu tego chłopca. Piłkarze nosili go na rękach, a kilkanaście tysięcy osób zgromadzonych na stadionie biło mu brawo. - Jestem przeszczęśliwy! - mówił rozentuzjazmowany Dmytro.
Jak powiedział chłopiec portalowi "Onet", na początku wojny razem z rodzicami chronił się w teatrze w Mariupolu, który niebawem został zniszczony. Potem musiał uciekać ze swojego miasta, aż w końcu trafił do Gdańska, w którym czuje się fantastycznie. - To wspaniałe uczucie. Lubię Szachtara i strzelenie dla niego gola było moim marzeniem. Nie przypuszczałem, że się spełni - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.