Na niedługo przed galą PRIME 3: Street Fighter do karty walk wskoczył pojedynek niskorosłych. Maciej "Big Jack" Jarema po raz trzeci w karierze wszedł do klatki i zmierzył się z debiutantem - Janem "Little Johnnym" Kempistym. Szans "Little Johnny'ego" dopatrywano się przede wszystkim w parterze, bo jest on posiadaczem purpurowego pasa brazylijskiego jiu-jitsu.
Tyle tylko, że "Big Jack" od samego początku kontrolował to, co dzieje się w klatce. Pojedynek trwał trzy rundy, ale ani na chwilę nie zszedł do parteru. Zamiast tego Maciej Jarema dał popis pracą nóg i raz za razem ciosami w stójce punktował swojego rywala.
Pojedynek zakończył się jednogłośną decyzją sędziów na korzyść "Big Jacka". Między zawodnikami nie było złej krwi. Obaj oddali sobie szacunek i ciepło się o sobie wypowiadali.
Duży szacunek dla Janka, bo ze wszystkich niskorosłych, on jako jedyny się zgodził - przyznał tuż po walce "Big Jack".
Możesz przeczytać również: Na Najmanie się nie skończy? Jóźwiak: Grubcia też bym chętnie wyjaśnił
Bardzo dobra dyspozycja Jaremy sprawiła, że od razu pojawiły się głosy o jego potencjalnym rewanżu z Mateuszem "Mini Majkiem" Krzyżanowskim (Jarema przegrał pierwszy pojedynek). Co na to "Big Jack"?
Na rewanż kiedyś przyjdzie czas - odparł krótko.
"Little Johnny" zapowiedział natomiast, że kibice na pewno zobaczą go jeszcze w klatce. Szczegółów co do daty i potencjalnego rywala póki co nie ujawnił.
Możesz przeczytać także: Mniej niż zwykle. Tyle Iga Świątek może wygrać pod polską granicą