Kasjusz "Don Kasjo" Życiński i Sylwester Wardęga z pewnością nie pałają do siebie sympatią. Szczególnie pierwszy z nich mocno atakuje Wardęgę. Najpierw Życiński obwinił go za to, że wplątał w aferę Pandora Gate swojego przyjaciela Michała "Boxdela" Barona.
Zobacz także: Szalone zasady w walce Natana Marconia
Wielce niby szeryf internetu, a wje*** swojego przyjaciela. Poruszyłeś jego sprawę i co to zmieniło? Powiedz mi, co to zmieniło, że poruszyłeś jego sprawę? Miliony ludzi widziało jego prostą manipulację. Możliwe, że więcej ludzi tam w chu** zrobił i przez to mają zniszczone życie. To, że "Boxdel" ma dużo ludzi obok siebie i go wyprostowali, to akurat fajnie. Udało mu się, ale możliwe, że inni nie mają takiego poparcia - powiedział Życiński.
Potem "Don Kasjo" zaatakował Wardęgę za decyzję Sylwestra ws. walki na FAME MMA 20. Przypomnijmy, że popularny "szef internetu" odmówił walki z Tomaszem Olejnikiem, tłumacząc się problemami ze zdrowiem, a potem... niską stawką finansową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I to jest Wasz Szeryf Internetu WSZYSTKO DLA HAJSU ZERO WARTOŚCI W TYM CZŁOWIEKU - stwierdził Życiński (pisownia oryginalna).
Zobacz także: Kosecki zdradził szczegóły kontraktu z Fame MMA
Wardęga odpowiada Życińskiemu. Chodzi o pieniądze
Po kolejnych oskarżeniach, Sylwester Wardęga postanowił odpowiedzieć włodarzowi Prime Show MMA. Jeszcze raz podkreślił, że woli się skupić na projekcie "GOATS" na YouTube, niż walczyć w Fame za taką stawkę.
Zgadza się, jeśli miałbym ciekawą ofertę finansową wtedy rozważyłbym przesunięcie nagrań Goats i budowanie struktur o kolejny miesiąc. Jeśli ktoś uważał, że jestem w Fame dla wkładu w rozwój polskiej kultury to niestety ale, prowadzenie konferencji i występy na fame traktuję jako pracę i kwestie finansowe są w tym przypadku dla mnie istotne. Serdecznie pozdrawiam - powiedział Wardęga.
Zobacz także: Dziennikarz Kanału Sportowego ostro ws. Bosaka