W wielu krajach w Europie związki piłkarskie walczą z nawykiem publicznego krytykowania sędziów. Na część trenerów i piłkarzy działa to odstraszająco, a na innych nie. Do drugiej grupy należy Aleksandar Stanojević, szkoleniowiec Partizana Belgrad.
Emocje w stolicy Serbii buzują, ponieważ dwa kluby z tego miasta walczą zaciekle o mistrzostwo kraju. Na razie w tabeli prowadzi Partizan, a identyczną liczbę punktów ma Crvena Zvezda. W połowie marca drużyna Stanojevicia niespodziewanie tylko zremisowała bezbramkowo z Napredakiem Krusevac. Było to spore rozczarowanie dla fanów utytułowanego klubu.
Stanojević miał pretensje do sędziego Aleksandara Zivkovicia za to, że nie przyznał Partizanowi rzutu karnego za starcie z udziałem Nemanji Jovicia. Ponadto arbiter nawet nie zdecydował się na obejrzenie powtórek zdarzenia w końcówce meczu. Stanojević nie krył pretensji na konferencji prasowej i skrytykował arbitra.
Komisja dyscyplinarna wyceniła zachowanie trenera na pół miliona dinarów serbskich. Nawet po przeliczeniu na złotówki kara jest wysoka. Stanojević musiał głęboko sięgnąć do kieszeni po około 20 tys. zł. Wystarczyło oszczędzić sobie wypowiedzenie kilku słów.
Czytaj także: Prowokacja Jose Mourinho. Posypały się obelgi
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.