Reporter dziennika "Fakt" postanowił przyjrzeć się ofercie w turniejowym sklepiku i przekonuje, że przed zakupami lepiej sprawdzić saldo na koncie. Organizatorzy, a także dostawcy produktów mocno cenią się.
Za najprostszą pamiątkę trzeba zapłacić 10 euro. Za taką można śmiało uznać breloczek na klucze czy turniejową piłkę tenisową. Kubek został wyceniony na 16 euro, a to dopiero początek. Za inne pamiątki z Rolanda Garrosa trzeba zapłacić, w przeliczeniu, sporo ponad 100 złotych.
37 euro za koszulkę czy 65 euro za parasol - takie ceny przyprawiają o zawroty głowy kibiców, którzy zdecydowali się oglądać turniej wielkoszlemowy na żywo. Zafundowanie sobie ręcznika za 80 euro albo szlafroka za 120 euro to już jak posmakowanie luksusu przy okazji Rolanda Garrosa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oferta jest naprawdę duża. Przy odrobinie szczęścia i odpowiednio grubym portfelu można wyjść nie tylko ubranym od stóp do głów, ale również uzupełnić braki w tenisowym ekwipunku, a nawet wyposażyć mieszkanie - relacjonuje Hubert Zdankiewicz.
W transmisjach telewizyjnych widać, że przy kortach nie brakuje kibiców, którzy ściskają kciuki za reprezentantów Polski. Kandydatką do zwycięstwa w całym Rolandzie Garrosie jest Iga Świątek, która już dwukrotnie zostawała najlepszą tenisistką międzynarodowych mistrzostw Francji. W turnieju pozostają również Hubert Hurkacz oraz Jan Zieliński.
Roland Garros jest prestiżowym turniejem z długą historią. Tradycyjnie jest to drugi wielkoszlemowy przystanek w sezonie po Australian Open, a przed Wimbledonem oraz US Open.