Karolina Woźniacka była w swojej karierze numerem jeden światowego rankingu. W 2018 roku zwyciężyła w Australian Open. - Byłam u szczytu kariery i zdiagnozowano u mnie reumatoidalne zapalenie stawów - wyjawiła tenisistka w "Bildzie".
Dunka już rok wcześniej odczuwała ból stawów, a także ciągłe zmęczenie. Przegrywała mecze, które powinna wygrać. Jednak pewnego dnia obudziła się z tak silnym bólem, że nie mogła się ruszać. - Mąż musiał mnie wyciągnąć z łóżka - wspminała.
Po tym incydencie postanowiła się zgłosić do lekarza. Wówczas poznała diagnozę. - Nie mogłam podnieść rąk, bolały mnie ramiona, łokcie, dłonie i stopy. Trudno mi było nawet rozczesać włosy - mówiła Woźniacka.
Dunka nie poradziła sobie ze swoim schorzeniem na tyle, by móc kontynuować karierę. W wieku 29 lat powiedziała pas i zaczęła cieszyć się życiem bez zawodowego sportu. Co ciekawe, przez pół roku nawet nie miała w ręce rakiety do tenisa.
Wygląda na to, że nawet dostęp do opieki medycznej na najwyższym poziomie nie sprawia, że można się ustrzec takich schorzeń. Była już tenisistka jest przykładem tego, by nie bagatelizować żadnych bólów ani zmian zdrowotnych. Szczególnie takich, które sprawiają, że nie można normalnie żyć bez pomocy drugiego człowieka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.