O Fernando Santosie zrobiło się głośno w niedzielę z powodu medialnych doniesień o jego przenosinach do Al-Shabab. Ostatecznie Portugalczyk postanowił przekazać wiadomość za pośrednictwem Cezarego Kuleszy, prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, że nie porzuci stanowiska selekcjonera reprezentacji.
Fernando Santos ma już w Polsce swoich zwolenników oraz przeciwników. Nie bronią go wyniki, ponieważ jego drużyna zdążyła ponieść wstydliwe porażki z Czechami oraz Mołdawią. Ponadto można odnieść wrażenie, że notorycznie przebywa na urlopie. Po każdym zgrupowaniu Santos jest na urlopie.
Kolejny raz polska federacja dla zagranicznego trenera stała się tylko naiwnym płatnikiem, a nie realnym pracodawcą - napisał na Twitterze dziennikarz Krzysztof Stanowski, odnosząc się do wpisu o urlopach selekcjonera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W obronie Fernando Santosa stanął Łukasz Wachowski, który jest sekretarzem Polskiego Związku Piłki Nożnej. W rozmowie z "Kanałem Sportowym" przekonywał, że Portugalczyk jest pracusiem i zarzuty przeciwników trenera są przesadzone.
To jest pierwszy trener, który przychodzi codziennie do pracy. Tak, że przybija kartę o 8:30 czy o 9:00. Wychodzi nawet o godzinie 18:00. Można go spotkać jako pracownika w biurze. Można go spotkać przy kawie, na rozmowach. Fernando Santos normalnie mieszka w Warszawie. Aktualnie jest na urlopie, ale to normalna sprawa - mówi Łukasz Wachowski.
Zdaniem sekretarza generalnego Polskiego Związku Piłki Nożnej, Fernando Santos jest zaangażowany w konsultacje z selekcjonerami młodzieżowych i juniorskich reprezentacji Polski.
Uczestniczy w rozmowach, konsultacjach, naradach z trenerami młodzieżowych reprezentacji. Odbywają się one praktycznie każdego dnia. Ktoś może powiedzieć, że to za mało, ale z mojej perspektywy wygląda to naprawdę dobrze. Santos jest aktywny i zaangażowany - dodaje Wachowski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.