"Kiedy Hubert Hurkacz podjedzie na swój mecz I rundy w Indian Wells, to nie będzie to samochód zastępczy ani Uber" - czytamy w amerykańskim wydaniu "Forbes". W Kalifornii Hurkacz jeździ McLarenem 720S, a podczas US Open miał okazję jeździć McLarenem GT.
Współpraca polskiego tenisisty pozwala mu na jeżdżenie samochodami tej marki podczas turniejów. "Ludzie zwracają na nie uwagę. Albo pokazują kciuk w górę, wycofują się z parkingu. Są też przypadki, gdy trenerzy i inni zawodnicy błagają o przejażdżkę lub możliwość znalezienia się w środku pojazdu" - czytamy w "Forbes".
Sam Hurkacz od dziecka pasjonuje się samochodami. Kiedy był mały, szukał mnóstwa danych o różnych modelach aut. Nie opuszcza też wyścigów Formuły 1 i właśnie to go doprowadziło do umowy z McLarenem.
Hurkacz teraz spełnia marzenia. Dostaje różne modele, może je zmieniać, testować. - Można spokojnie spakować się na tydzień w dwie osoby i pojechać na wakacje. To samochód wszechstronny, fajny w prowadzeniu i piękny. Robi ogromne wrażenie i równocześnie jest taki normalny w życiu codziennym - mówi rozentuzjazmowany Hurkacz.
Tenisista twierdzi, że w tym samochodzie nawet korki są relaksujące. Teraz w Kalifornii ma model 720s w żółtym kolorze. Ile kosztuje takie cacko? Od 300 do 330 tysięcy dolarów, czyli między 1,2 a 1,32 miliona złotych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.