Dante Stipica był wybierany najlepszym bramkarzem w PKO Ekstraklasie po dwóch poprzednich sezonach. W obecnych rozgrywkach raczej nie powtórzy osiągnięcia, ale pozostaje niezaprzeczalnie numerem jeden w Pogoni Szczecin.
Czytaj także: Absurdalny błąd piłkarza. Pomylił kolory kartek
Drużyna Chorwata straciła realną możliwość zdobycia mistrzostwa Polski, ale obiecała, że będzie walczyć do końca sezonu, dopóki ma matematyczną szansę na tytuł. Potwierdzeniem tych deklaracji było zwycięstwo 3:1 w ostatnim meczu z Legią Warszawa.
Czytaj także: Kibice wyproszeni z hali. "Idźcie już na samolot"
Okoliczności wygranej były budujące, ponieważ Pogoń strzeliła dwa decydujące gole w grze w dziesięciu przeciwko jedenastu Legionistom. To dlatego, że Benedikt Zech zobaczył czerwoną kartkę za faul na Pawle Wszołku. Radość po ostatnim gwizdku była zrozumiała - Pogoń zrehabilitowała się za wcześniejsze niepowodzenia przed własnymi kibicami.
Prawdziwy wybuch radości zaprezentował Stipica. Po meczu ruszył w kierunku trybuny z najbardziej rozśpiewanymi kibicami Pogoni i wykonał ryzykowny skok na betonową platformę. Znalazł się praktycznie na trybunach i zaczął podrywać publiczność do okrzyków. W butach piłkarskich było to nieco ryzykowne, ale zwinny jak kot Stipica nie zaliczył żadnej spektakularnej wywrotki.
Żywiołowa natura Stipicy jest lubiana w Szczecinie, a bramkarz jest związany z Pogonią kontraktem aż do 2026 roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.