Kilka tygodni temu oficjalnie ogłoszono, że kolejna gwiazda sportów walki zadebiutuje w świecie freak-fighterów. Daniel Omielańczuk to ikona polskiego MMA i jeden z najlepszych zawodników wagi ciężkiej z naszego kraju.
Omielańczuk miał okazję walczyć dla czołowych organizacji na całym świecie. Bił się między innymi dla UFC, ACA czy KSW. Teraz jego przeciwnikiem miał być Denis Załęcki, czyli jeden z najbardziej kontrowersyjnych zawodników w świecie freak-fighterów. Już podczas pierwszego spotkania doszło między nimi do ogromnego zamieszania.
Zamiast klasycznego "face to face", czyli nieodzownego elementu towarzyszącego zawodnikom przed walkami, mieliśmy małą szarpaninę. Załęcki bez zastanowienia od razu ruszył na Omielańczuka i próbował wyprowadzić kilka ciosów. Ten nie pozostał mu dłużny i odpowiedział kopniakami. Natychmiast jednak do akcji wkroczyli ochroniarze, którzy spacyfikowali obu krewkich mężczyzn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak się okazuje, do hitowej walki może w ogóle nie dojść. Wszystko z powodu organizacji Clout MMA, która chce zmienić warunki walki.
Zobacz także: Mark Zuckerberg dołączy do UFC? Jest komentarz
Nie widzę raczej walki Daniela w Clout MMA. Ciągłe zmiany ustaleń, wymuszanie nowych reguł, tylko zawsze w jedną stronę i niestety nie naszą... Poszliśmy na spore ustępstwa, ale wszystko ma swoje granice. Musimy powiedzieć STOP. Piłka po stronie organizacji - napisał na Twitterze menadżer Omielańczula - Artur Ostaszewski.
Z trybun do klatki
Przypomnijmy, że Denis Załęcki to chuligan Elany Toruń, który dał się poznać szerszej publiczności na galach Gromdy, boksu na gołe pięści. Potem przez wiele miesięcy walczył dla organizacji High League, dla której przynosił duże zyski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.