Pandemia koronawirusa spowodowała kryzys na całym świecie. Nie wszyscy organizatorzy imprez sportowych zdołali pospinać swoje budżety, wiele turniejów zostało odwołanych. Miami Open pozostało w kalendarzu, ale ze znacznie mniejszą pulą nagród.
W ubiegłym roku Miami Open w ogóle się nie odbyło. Dwa lata temu w puli nagród znalazło się 16,7 miliona dolarów, a w 2021 - 6,68 miliona dolarów, które zostało rozdysponowane pomiędzy panie i panów. Nie zmieniły się tylko punkty do rankingu, o które wszyscy rywalizowali.
Gdyby Hubert Hurkacz zwyciężył w Miami w 2019 roku, zainkasowałby czek na 1,35 miliona dolarów. Natomiast pokonany w finale tenisista dostałby 686 tysięcy dolarów. Tymczasem pula zmniejszyła się tak bardzo, że polski tenisista wygrał 300 tysięcy dolarów, a pokonany Jannik Sinner - 165 tysięcy.
Organizatorzy starali się, żeby zawodnikom w ogóle opłacało się przyjechać. Przegrani w początkowych fazach turnieju nie doznali aż tak dużej obniżki względem poprzedniej edycji. Przykładowo zawodnik, który odpadł w 2. rundzie, dwa lata temu zainkasował 26 tysięcy dolarów, a w tym roku 16 tysięcy.
Dla Huberta Hurkacza triumf z Miami to ogromny sukces. W tym roku to jego drugi tytuł, pierwszy zdobył w Delray Beach na początku sezonu. Po niedzielnym zwycięstwie przesunął się na 16. miejsce w rankingu ATP.