Artur Szpilka i Krzysztof Włodarczyk są jednymi z najpopularniejszych pięściarzy z Polski w XXI wieku. Absolutnie nie pałają oni do siebie sympatią, a ich spór trwa od lat. W zasadzie od momentu pierwszego spotkania.
Do bójki między sportowcami doszło w 2015 roku. Artura Szpilkę i Krzysztofa Włodarczyka poniosły emocje, a do wyładowania napięcia doszło przy sali treningowej. Krewkich pięściarzy, którzy wymierzyli sobie po ciosie, rozdzielał trener Fiodor Łapin.
Po zdarzeniu obaj pięściarze wypowiadali się ostro o przeciwniku, a ich konflikt miał doczekać się ciągu dalszego w ringu. Ostatecznie obaj sportowcy nie mają w swoim rekordzie oficjalnej walki z oponentem.
Artur Szpilka opowiedział o kulisach bójki z 2015 roku, a nawet bardziej o późniejszym zachowaniu Krzysztofa Włodarczyka, w rozmowie z Kanałem Sportowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mam do niego osobisty żal. On wie dlaczego. To też nie jest żadną tajemnicą, że dostał w trąbkę, a później straszył policją. Ja już wyrosłem z tego. Mówił, że jak nie zapłacę jakichś pieniędzy, to idzie na policję. Stary, tak się mówi? Tak się rozwiązuje jakieś sprawy? Jesteśmy sportowcami, tym bardziej bokserami - opowiada Artur Szpilka.
Obecnie 35-letni Artur Szpilka zapewnia, że w podobnej sytuacji w ogóle nie ruszyłby na salę treningową na spotkanie z Krzysztofem Włodarczykiem. U młodego sportowca emocje wzięły jednak górę nad rozsądkiem.
Przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych, jak pojechałem do Ameryki, to Wasilewski i Werner świętej pamięci (Andrzej Wasilewski i Piotr Werner, ówcześni promotorzy Szpilki - przyp. red.) dzwonią: "Stary nie pojedziesz, bo musisz zapłacić 10 tys. euro". Ja mówię: "Co? Jadę do domu i go z tego domu wyciągnę". To był młody Artur Szpilka. Dziś w ogóle bym nie poszedł do tego gymu, tylko bym się uśmiechnął i pomyślał "Co za dzban!" - wspomina zawodnik KSW.