Menedżer Juergen Klopp miał powody do zadowolenia po niedzielnym szlagierze z Manchesterem United. Jego Liverpool rozgromił Czerwone Diabły na Anfield aż 7:0. Nerwy puściły mu dopiero w końcówce spotkania, w której byliśmy świadkami niecodziennego zdarzenia.
Po siódmym golu dla gospodarzy, na murawę postanowił wbiec kibic, który chciał się cieszyć z piłkarzami. Fan zahaczył o nogi Andrew Robertsona, który odczuł to "starcie", bowiem przez dłuższą chwilę nie wstawał z murawy. Ostatecznie Szkot był w stanie dokończyć spotkanie, jednak grymas bólu widoczny był na jego twarzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To zdarzenie wyprowadziło z równowago Kloppa, bowiem bał się, że jego zawodnik doznał poważniejszej kontuzji. Gdy kibic schodził z boiska w otoczeniu ochroniarzy, niemiecki szkoleniowiec postanowił powiedzieć do fana kilka cierpkich słów.
Czytaj także: Niezwykła scena w NBA. Gwiazda zabrała "pracę" trenerowi
Mimo chwilowej złości, Klopp był zachwycony rewelacyjnym występem swojej drużyny. Nie często zdarza się bowiem strzelić siedem goli, na dodatek z tak wymagającym rywalem.
Kilka miesięcy temu każdy mówił, że to dobry moment, aby grać z Liverpoolem. Nie można tego mówić publicznie, ale każdy tak myślał. Rywale czuli, że mieliśmy problemy. Teraz zaczynamy przypominać samych siebie - podkreśla były szkoleniowiec Borussii Dortmund, cytowany przez "Daily Mail".
Liverpool awansował w tabeli
Liverpool po wygranej z Manchesterem United wskoczył na piątą pozycję w tabeli Premier League. Piłkarze tracą trzy punkty do czwartego w tabeli Tottenhamu. Przypomnijmy, że ta lokata gwarantuje grę w nowej edycji Ligi Mistrzów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.