Freak fighty, czyli pojedynki MMA z udziałem zawodników często nieposiadających doświadczenia w tej dziedzinie, lecz znanych z innych obszarów, zyskują na popularności wśród fanów. Mimo to, spotykają się z krytyką ze względu na postrzegany niski poziom sportowy i często kontrowersyjne konferencje, na których nie brakuje wręcz skandalicznych zachowań.
Możesz przeczytać także: Zwróciłeś uwagę? Fani mają teorię ws. zmiany u Kamila Stocha
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednym z krytyków jest Łukasz Jurkowski - były zawodnik organizacji KSW, a obecnie komentator i ekspert telewizyjny w obszarze sportów walki.
Będzie gorzej, bo jako społeczeństwo idziemy w stronę prostych instynktów, krótkich form i wulgarności na wszystkie tematy. To dotyczy również sportu - mówił kilka tygodni temu w programie "MMA Studio", pytany o przyszłość mieszanych sztuk walki w Polsce.
Z kolei niedawno udzielił wywiadu Arturowi Przybyszowi, w którym zdradził, że jest tylko jedna rzecz, która mogłaby sprawić, że zawalczyłby na gali freak fightowej. Pieniądze. Pojawiła się nawet konkretna kwota.
Możesz przeczytać również: Kompletne szaleństwo. Nie zgadniesz, co rywalka Świątek zrobiła na wakacjach
Moja kariera sportowa jest zakończona. Oczywiście, chyba że ktoś przyjdzie z walizką dwóch milionów złotych i powie: "walczysz"? Trzeba być idiotą, żeby za tyle nie zawalczyć. Dobra, za 1,5 miliona też bym się zastanowił. Ale nie, nie ma żadnych przygotowań do walki. Walizka i się biję z każdym. Trzeba być idiotą, żeby nie przyjąć takich pieniędzy - podsumował.
Choć freak fightowe organizacje płacą olbrzymie pieniądze swoim zawodnikom, kwota rzucona przez "Jurasa" jest wręcz zaporowa. Trudno spodziewać się, aby kiedyś otrzymał tak lukratywną ofertę.
Możesz przeczytać także: Przemysław Saleta nie przebierał w słowach. Tak podsumował Tysona Fury'ego