Koszmar Ikera Casillasa rozpoczął się 1 maja 2019 roku podczas jednego z treningów FC Porto. Legendarny bramkarz źle się poczuł i udał się do szpitala. Tam szybko zdiagnozowano, że był to zawał serca. Hiszpan przeszedł wówczas zabieg, po którym jego życiu nie zagrało już niebezpieczeństwo.
Miałem wiele szczęścia. Są ludzie, którzy go tyle nie mają. Czułem, że na pewno umrę tego dnia, a okoliczności zmusiły mnie do ponownego przemyślenia wielu spraw - skomentował dwa lata temu Hiszpan.
39-latek zmuszony był zakończyć profesjonalną karierę. Od tego czasu pracuje dla Realu Madryt i prowadzi spokojne życie. Jak informują hiszpańskie media, kilka dni temu Iker znów trafił do szpitala.
Iker Casillas musiał udać się na ostry dyżur po tym, jak doznał silnego bólu w klatce piersiowej. Wcześniej grał w tenisa ziemnego z kilkoma przyjaciółmi, gdy zauważył, że jego serce bije zdecydowanie szybciej niż powinno.
Casillas w szpitalu. Skończyło się na strachu
Legenda Realu udała się do szpitala uniwersyteckiego Quironsalud w Madrycie. Po przejściu odpowiednich testów i zbadaniu przez specjalistów wykluczono, że był to zawał serca. Wszystko skończyło się na strachu i legendarny piłkarz mógł powrócić do swojego domu.
Czytaj także: Stan zdrowia Marcina Najmana. Smutna prawda o celebrycie
Hiszpan przez całą swoją karierę reprezentował zaledwie dwa kluby. Jest on wychowankiem Realu Madryt, w którym rozegrał 725 meczów. Od 2015 roku reprezentował natomiast barwy FC Porto. Jest on także 167-krotnym reprezentantem Hiszpanii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.