Anna Kiełbasińska przywiozła aż trzy medale z lekkoatletycznych mistrzostw Europy, które kilka dni temu zakończyły się w Monachium. Reprezentantka Polski dokonała rzeczy wielkich, zdobywając indywidualnie brązowy krążek w biegu na 400 metrów, a także dwa srebrne w sztafecie - na 4x400 i 4x100 metrów.
Kiełbasińska mocno przyczyniła się do kolejnego sukcesu kobiecej sztafety 4x400, nazywanej od lat "Aniołkami Matusińskiego". Utytułowana lekkoatletka odniosła się do tego określenia w magazynie sportowym "Radia dla Ciebie", prowadzonym przez Agnieszkę Kobus-Zawojską i Łukasza Starowieyskiego. Przypomniała coś, o czym wielu może nie wiedzieć.
Nie jest tak, że jestem anty do tego określenia. Fajnie, że powstała nazwa "Aniołki Matusińskiego" i można nas ująć w tym jednym określeniu. Jest to super sprawa, ale przez to dużo ludzi nie wie, że właściwie z tej grupy tylko jedna zawodniczka trenuje na co dzień z trenerem Matusińskim - powiedziała.
Czytaj również: Napad na kompana Lewandowskiego. Podejrzany gang z Albanii
Rozumiem to od strony medialnej, więc nie będę się z tym kłóciła. Zdajemy sobie sprawę, że to marketingowo brzmi bardzo dobrze. To wszystko trzyma się kupy, ale fajnie byłoby wspomnieć też o tych wszystkich innych trenerach, którzy wykonują tytaniczną pracę. Z kolei szkoleniowiec Matusiński jest selekcjonerem. On wyznacza m.in. w jakiej kolejności pobiegniemy - dodała.
Przypomnijmy, że w finale sztafet 4x400 metrów podczas mistrzostw Europy w Monachium Polki pobiegły w składzie: Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart-Witan, Justyna Święty-Ersetic i Natalia Kaczmarek.
Kiełbasińska nie zakończyła jeszcze sezonu lekkoatletycznego. Trudny mistrzostw Europy sprawiły jednak, że musiała zrobić sobie krótką przerwę od startów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.