O organizacji Royal Divison usłyszał cały świat. W momencie kiedy Antoni Królikowski zapowiedział, że w walce wieczoru zawalczą sobowtóry Władimira Putina i Wołodymyra Zełenskiego to pisały o tym media na całym świecie. Brytyjczycy nazwali nawet tę galę "polską żenadą" (więcej TUTAJ).
Zobacz także: Ta scena z ważenia przejdzie do historii
W tego efekcie kolejne miasta rezygnowały z organizacji tego wydarzenia. Najpierw zrobiło to Opole (więcej TUTAJ), a później Lubin (więcej TUTAJ). Ostatecznie gala została przeniesiona do jednego z wrocławskich studiów fotograficznych.
"Polska żenada"
Ostatecznie okazało się, że określenie Brytyjczyków, co do organizacji Royal Divison było trafne. Tuż przed rozpoczęciem wydarzenia z mediów społecznościowych zaczęły wypływać niepokojące informacje. W szczególności skandalicznie wyglądały warunki, w których miało odbyć się to wydarzenie.
Zamiast ringu zaproponowano kilka złączonych taśmą materaców. Zamiast lin ułożono poduszki. Do tego brak ochrony, sędziów czy służb medycznych. Zdjęcia "areny" walk były wprost przerażające. Nic więc dziwnego, że znaczna część zawodników zrezygnowała z udziału.
"To tutaj zawodnicy Royal Division mają się bić!!! Trzeba to nagłośnić, bo tutaj serio ktoś może złapać poważną kontuzję" - napisał Paweł Moryc.
Zobacz także: Mariusz Wach zmienia dyscyplinę
"Oczywiście nie będę brał udziału w takiej błazenadzie. Wracam już do domu i na pewno będzie jakiś zbiorowy pozew przeciwko organizacji, która ustalała z zawodnikami całkiem inne warunki. Miał być oktagon, sędzia, zabezpieczenie medyczne, itd. A ostatecznie skleili taśmą kilka karimat i chcieli wymusić na zawodnikach udział w czymś takim grożąc karami umownymi" - dodał niedoszły uczestnik.
Więcej krytycznych głosów
To nie był odosobniony głos dotyczący Royal Division. Od tych wręcz się zaroiła i na kilkanaście minut przed wydarzeniem karta walk bardzo mocno się przetrzebiła.
To, co zobaczyła za kulisami i na konferencji, to w życiu czegoś takiego nie przeżyłam. Patalogia. Żenada i cyrk. Myślałam, że to będzie profesjonalna gala - mówiła na InstaStory "Joana UL", która miała wziąć udział w walce 1 vs 3.
Z walki zrezygnowali też przedstawiciele walki, która prawdopodobnie najbardziej ciekawiła kibiców. To właśnie w Royal Division miał odbyć się rewanżowy pojedynek Bodychrist vs Robalini. Obaj jednak poprzez Instagrama wydali oświadczenia o zerwaniu współpracy z Royal Division.
Gala ostatecznie wystartowała, jednakże w mediach społecznościowych fani nie zostawiają suchej nitki na tym wydarzeniu. Wiele wskazuje, że to dopiero początek zamieszania z Royal Division.
Zobacz także: Iga Świątek mogła wybrać inny sport