W miniony weekend wystartował Puchar Świata w snowboardzie. Na inaugurację zawodnicy udali się do włoskiej Carezzy, a rywalizacja miała miejsce w slalomie gigancie równoległym.
Nie zabrakło oczywiście mistrza świata Oskara Kwiatkowskiego. Tyle tylko, że Polak w 1/8 finału musiał uznać wyższość Benjamina Karla. Austriak ostatecznie zajął trzecie miejsce i po raz 45. uplasował się na podium Pucharu Świata.
Zobacz również: Posadzili wrogów blisko siebie. Wystarczyła jedna prowokacja
Karl jeszcze lepiej poradził sobie w sobotę, kiedy to miał miejsce drugi konkurs. Austriak nie miał sobie równych, pokonując w finale swojego rodaka Andreasa Prommeggera. Podium uzupełnił Włoch Roland Fischnaller, a Kwiatkowski nie przeszedł eliminacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Zwycięstwo zawsze cieszy. Ale stanie na podium z dwójką dobrych przyjaciół jest po prostu wspaniałe. Jesteśmy trójką najstarszych zawodników w Pucharze Świata. Śmiejemy się z tego, bo wygląda na to, że potrzeba trochę doświadczenia - powiedział Karl, dla którego był to pierwszy tytuł zdobyty we Włoszech.
Humoru nie zepsuła mu nawet wpadka organizatorów, o której napisał austriacki sportowy kanał ORF. Jak się okazało, Karl podczas ceremonii wręczenia nagród nie usłyszał hymnu swojego kraju.
"Austria czy Australia? Znowu doszło do zamieszania. Tym razem na wręczeniu nagród po równoległym slalomie gigancie w snowboardzie w Cortina d'Ampezzo we Włoszech" - napisano na oficjalnym koncie na Instagramie, zamieszczając przy tym nagranie ze zdarzenia.
Austriacki zawodnik przyjął to zdarzenie z humorem. Podczas odegranie hymnu na jego twarzy zagościł uśmiech, mimo że nie dane mu było usłyszeć właściwą pieśń.
Przeczytaj także: Polski siatkarz zaniepokoił kibiców. "Aż ciarki mi przeszły"