Kibice się cieszą, a wirusolodzy grzmią. To efekt kolejnego ruchu rządu. Postanowiono, że kibice znów będą mogli wejść do hal czy sal sportowych. Trybuny tych obiektów mogą wypełniać się w 50 procentach.
Wydaje mi się, że po prostu idziemy prostą drogą do zwiększenia liczby zakażeń. To jest kuriozalne, że w Polsce znosimy obostrzenia, a w większości krajów zaczyna się druga fala. Wzrosty zakażeń są dramatyczne i przywraca się restrykcje – komentuje prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.
Więcej kibiców wejdzie też na stadiony. Podniesiono limit wypełnienia trybun z 25 do 50 procent.
W piątek byłam obok stadionu, gdzie rozgrywano mecz. Okrzyki niosły się tak mocno, że już wyobrażałam sobie te aerozole wydobywane z gardeł, które krążą nad głowami kibiców. Dla mnie po prostu jest to sytuacja niebezpieczna. Zwiększone zostało ryzyko. Należy spodziewać się kolejnych ognisk zakażeń związanych z sobotnim rozporządzeniem – dodaje wirusolog w rozmowie z WP SportoweFakty.
Koronawirus w Polsce. Koniec limitów na basenach
Nie będzie już żadnych limitów na basenach. – Zakażenie w samej wodzie raczej nie wchodzi w grę. Chodzi jednak o zgromadzenie ludzi w zamkniętym pomieszczeniu, gdzie też są krzyki. Dzieci się bawią, a aerozol z ust się wydobywa. Podobnie jest z kropelkami. Jak woda wpadnie do nosa, to wtedy chcemy ją wydmuchać. Może się tam znajdować wirus – podkreśla wirusolog.
Zniesienie obostrzeń zbiegło się z kolejnym pokaźnym przyrostem zakażeń. W sobotę w naszym kraju potwierdzono 584 przypadki COVID-19. Podano też informację o nowych ogniskach – w Małopolsce i na Śląsku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.