W trzech ostatnich ligowych kolejkach w PKO BP Ekstraklasie Lech Poznań zdobył tylko dwa punkty. Piłkarze klubu z wielkopolski najpierw bezbramkowo zremisowali ze Śląskiem Wrocław, później przegrali aż 0:4 z Rakowem Częstochowa, a w ostatniej kolejce bezbramkowo zremisowali z Górnikiem Zabrze.
Możesz przeczytać także: Boniek zaczepił Najmana. Nie zabrakło uszczypliwości
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po drodze odbył się jeszcze mecz ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski, w którym to Lech przegrał po dogrywce z Pogonią Szczecin 0:1. Nic dziwnego więc, że nastroje w Poznaniu są kiepskie, choć mimo słabszej formy zespół pozostaje w grze o mistrzostwo. Aktualnie z dorobkiem 41 punktów zajmuje trzecią lokatę i traci cztery "oczka" do Śląska Wrocław i Jagielloni Białystok.
Możesz przeczytać również: Kosztuje ponad 13,5 mln zł. Haaland kupił wyjątkowy samochód
Kłopotem z całą pewnością jest dyspozycja strzelecka zespołu, bo w czterech ostatnich potyczkach Lech nie zdobył ani jednej bramki. Na ten element w programie "Loża Piłkarska" w Kanele Sportowym uwagę zwrócił Wojciech Kowalczyk. I zrobił to w swoim stylu.
Kandydatem do tytułu mistrzowskiego jest Lech Poznań, prawda? Wyobraź sobie, że wsiadasz dzisiaj w samolot na Okęciu z biletem do Nowego Jorku, zbliżasz się do lądowania i tyle czasu Lechowi zajmuje strzelenie gola. 7,5 godziny normalnego czasu, ale gdyby uznać jeszcze doliczony czas gry, to do Nowego Jorku już się zbliżasz - porównał obrazowo.
Kolejną szansę na przełamanie złej passy Lech będzie miał 15 marca. Wówczas obędą się derby Poznania.
Możesz przeczytać także: Krążą szokujące informacje o Danim Alvesie. Brat zabrał głos
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.