Mecz w regionalnych rozgrywkach w okolicy Belgradu rozpoczął się zgodnie z planem, ale później został przerwany na kilka minut. Wszystko z powodu nieproszonego gościa na boisku. Rywalizacja miała toczyć się jedenastu na jedenastu, z udziałem trójki sędziowskiej, tymczasem na boisku była jeszcze żmija.
Sędziowie przestraszyli się i nie chcieli, żeby komukolwiek groziło niebezpieczeństwo w czasie meczu. Poprosili porządkowych o usunięcie pokaźnych rozmiarów węża z murawy. Ci niby ochoczo zabrali się do akcji, ale nie mieli doświadczenia w kontaktach z wężami, ani odwagi do wzięcia go w dłonie.
W ruch poszło narzędzie przypominające częściowo miotłę, a częściowo łopatę. Przepędzenie żmii potrwało kilka minut, ponieważ ta nie miała ochoty na opuszczenie upatrzonego sobie miejsca do wygrzewania się w słońcu. Klapki na stopach porządkowych sugerowały, że zostali zaskoczeni wyzwaniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kibice zaczęli mieć z czasem ubaw z sytuacji. Zaczęli krzyczeć, że to "anakonda" i porządkowi powinni brać nogi za pas. Inni starali się przekonać, że to piłkarze byli w tej sytuacji intruzami i całe towarzystwo powinno zostawić węża w spokoju.
Po kilku minutach gra została wznowiona, a wąż nie powrócił na boisko. Szczególnie gościom trudno było skoncentrować się na dalszym graniu po incydencie ze zwierzęciem. Gospodarze zwyciężyli 5:1, ale na szczęście nie wpadli na pomysł odnalezienia żmii i zaproszenia jej na kolejne spotkanie. Kibice jeszcze długo po meczu mówili głównie o niecodziennym zdarzeniu, z którego nagrania obiegły media społecznościowe.
Żmija nie była pierwszym zwierzęciem, które doprowadziło do przerwania meczu piłkarskiego. W przeszłości podobne zamieszanie powodowały psy, koty, a nawet krowa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.