W piątek (3 lutego) w Krakowie odbędzie się gala Fame MMA 17. Walką wieczoru jest starcie Amadeusza "Ferarriego" Roślika z zawodowym pięściarzem, Kamilem Łaszczykiem. Ten drugi jest niepokonany na zawodowych ringach. Stoczył 30 walk, we wszystkich triumfował, a jedenaście z nich wygrywał przez nokaut.
Możesz przeczytać także: Tragedia podczas wyścigu. To stało się za metą z jednym z koni
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już w momencie ogłoszenia tej walki swoje zdanie jasno wyraził znany promotor pięściarski Andrzej Wasilewski.
Widać jak skuteczni są wszyscy dookoła Kamila. Promotor kompromitacja, manager, jeśli jakiś jest, kompromitacja. A Kamil niestety płaci rachunki za kilka wyjątkowo głupich decyzji życiowych, które podjął. Życie - napisał na początku stycznia.
Promotor pięściarski starł się przy tym z Mateuszem Borkiem, który jest z kolei promotorem Łaszczyka. Panowie nie szczędzili sobie uszczypliwości. Temat jednak nie wygasł. Po ostatniej konferencji prasowej, Wasilewski znów zabrał głos w mediach społecznościowych i znów wbił szpilkę Borkowi.
Możesz przeczytać również: Mateusz Borek był na konferencji FAME "Muszę iść do teatru"
Totalne bagno. Gdzie ten Kamil trafił. I kto go tam zaprowadził? - zapytał w tym przypadku retorycznie.
Łaszczyk nie ukrywa, że wybrał Fame MMA ze względu na perspektywę dużego zarobku. Wkrótce powiększy mu się rodzina, a kwota, którą zainkasuje w tej federacji, znacząco ułatwią jemu i bliskim kolejne miesiące.
Wyobraź sobie, że za jedną walkę na Fame, która maksymalnie będzie trwała dziewięć minut, dostanę tyle kasy co za jedenaście ostatnich walk bokserskich łącznie - zdradził niedawno brutalną prawdę w rozmowie ze sport.pl.
Możesz przeczytać także: Szok na konferencji Fame MMA. Człowiek w kominiarce zaczął mówić
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.