W skokach narciarskich dyskwalifikacje zdarzają się dość często, ale najczęściej przyczyną jest nieregulaminowy sprzęt. Tym razem wydarzyło się coś innego, a gdy wyszedł na jaw powód, to kibice aż przecierali oczy ze zdumienia. Jak to się może zdarzyć na tak wysokim poziomie?
Ale zacznijmy od początku. W niedzielne popołudnie odbyły się kwalifikacje do niedzielnych zawodów Pucharu Świata w Lahti. Jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji okazało się, że zdyskwalifikowano dwóch Kazachów. Pechowcami byli Danił Wasiljew oraz Swiatosław Nazarienko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biegli na skocznię, by zdążyć
Niewiele zabrakło, a taki sam los spotkałby dwóch pozostałych skoczków z Kazachstanu, czyli Ilję Mizernycha i Siergieja Tkaczenkę. Kacper Merk z Eurosportu wyjaśnił, że cała czwórka mocno spóźniła się na kwalifikacje i musieli walczyć z czasem.
"Jeśli zastanawiacie się, dlaczego dwóch Kazachów skoczyło, a dwóch DNS to… po prostu spóźnili się na skocznię. Myśleli, że kwali są później, przyjechali za późno, dwóch nie zdążyło się przebrać, a Tkaczenko i Mizernych dosłownie biegli na górę, żeby zdążyć" - pisze reporter Eurosportu w platformie X.
Czytaj także: Dramat w Glasgow. Aż krzyczała z bólu
Wasiljew i Nazarienko tym samym nie mieli okazji powalczyć o awans do niedzielnego konkursu. W kwalifikacjach wzięli udział Mizernych oraz Tkaczenko, ale i oni nie zajęli miejsca w pierwszej pięćdziesiątce, więc po jednym skoku pozostało im wrócić do hotelu i szykować się do opuszczenia Finlandii.
Czytaj także: Szpakowski krzyknął "Aj Jezus Maria". To przez niego
W sobotę odbył się konkurs drużynowy, ale i w nim Kazachowie także się nie popisali. Ostatecznie zajęli ostatnie miejsce, co wielką sensacją nie jest, bo w tym zespole są zawodnicy, którzy zaliczają się do słabeuszy w stawce Pucharu Świata.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.