Reprezentacja Polski w skokach narciarskich wyraźnie odżyła pod wodzą nowego trenera, Thomasa Thurnbichlera. Dawid Kubacki przewodzi klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a w ścisłej czołówce są jeszcze Piotr Żyła i Kamil Stoch. Po raz kolejny jednak niepokój budzą wyniki osiągane na zapleczu polskich skoków.
Czytaj także: Ależ pech. W te informacje o Stochu aż trudno uwierzyć
Najlepszym Polakiem w Pucharze Kontynentalnym, czyli w drugiej lidze skoków, jest Tomasz Pilch. Zajmuje on 17. lokatę w klasyfikacji generalnej. Czterech kolejnych przedstawicieli naszego kraju znajduje się w trzeciej dziesiątce. Biało-Czerwoni pod tym względem wyraźnie odstają od takich krajów jak Austria, Norwegia, Niemcy, czy Słowenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A co gorsza, od kilku tygodni nie widać żadnego postępu w postawie skoczków z kadry B. To sprawia, że Thomas Thurnbichler nie ma alternatywy jeśli chodzi o powołania na Puchar Świata.
W rozmowie ze sport.tvp.pl Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, przyznał, że bacznie śledzi temat tego, co dzieje się z drugim garniturem polskich skoków.
Jasne, że się przyglądamy i mamy już pierwsze wnioski na wiosnę. I każdy chciałby serii podiów albo żeby do składu na PŚ było więcej solidnych chętnych niż miejsc - powiedział.
Zobacz również: Nawet tam oglądali Magdę Linette. Wymowne zdjęcie
Małysz podzielił się też swoją obserwacją na temat aktualnego poziomu w Pucharze Kontynentalnym. Uważa, że tak wysoki nie był już od dawna i nawet najlepsi polscy skoczkowie mogliby mieć tam problem.
Dawniej ten, kto wracał półkę niżej z elity, od razu kończył zawody na podium. A dzisiaj to się miesza. Jest ciasno, rywale skaczą coraz lepiej, w czołówce się rotuje. Dziś nie byłoby gwarancji, że nawet Kamil Stoch czy Piotrek Żyła – gdyby ich wysłać – ot tak wygraliby konkurs na zapleczu - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.