Boris Becker bez wątpienia wielkimi literami zapisał się w annałach tenisa, triumfując w każdym z turniejów Wielkiego Szlema: Australian Open, Roland Garros, Wimbledonie (trzy razy) oraz US Open. W całej swojej karierze zgromadził imponującą liczbę 49 tytułów w singlu, był liderem rankingu ATP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sukcesy w jego karierze przyniosły mu wielkie pieniądze. A pieniądze olbrzymie problemy. Podczas kariery sportowej zmagał się z uzależnieniem od środków nasennych. Pojawiły się również doniesienia w mediach, sugerujące jego uzależnienie seksualne. To miało odciągać jego uwagę od tenisa.
To był dopiero początek. Jego pierwsze małżeństwo zakończyło się po ośmiu latach w atmosferze skandalu. Ujawniono, że Becker spodziewa się dziecka z kelnerką, z którą miał uprawiać seks na zapleczu restauracji. Jego była małżonka otrzymała w ramach rozwodu rekompensatę przekraczającą 14 milionów dolarów.
W 2015 roku legendarny Niemiec znalazł się pod ścianą. Wpadł w gigantyczne kłopoty finansowe, sięgające ponoć nawet 50 milionów dolarów. Były tenisista ogłosił bankructwo, a w 2022 roku został skazany na dwa i pół roku więzienia za zatajenie swojego majątku.
A teraz pojawiły się nowe informacje. Według "Bilda", Becker już wkrótce będzie mógł zapomnieć o postępowaniu upadłościowym. Były tenisista miał zapłacić syndykowi Markowi Fordowi kwotę 450 tys. euro pod koniec 2023 roku, dążąc do przyspieszonego zakończenia postępowania upadłościowego. Choć na ten moment brakuje jeszcze formalnej decyzji sądu, taki ruch mógłby oznaczać dla Beckera wolność od długów.
To otworzyłoby przed nim nowe możliwości, choć wciąż z pewnymi ograniczeniami narzuconymi przez zasady "Zobowiązania ograniczającego upadłość", obowiązujące aż do 2031 roku.