Karolina Karasiewicz pochodzi z Torunia. Popis swoich umiejętności i formy dała kilka tygodni temu na mistrzostwach Polski. Miała jechać do Tokio, gdzie miała zostać pierwszą rezerwową w kolarskiej kadrze kobiet.
Niestety kolarka będzie musiała zostać w Polsce. O tym, że na igrzyska jednak nie pojedzie napisała "Gazeta Pomorska". Okazało się, że Polski Związek Kolarski popełnił jeden zasadniczy błąd - nie zgłosił zawodniczki na czas, a Karolina Karasiewicz nie została zgłoszona do kadry olimpijskiej.
Klub kolarski, w którym jest torunianka postanowił interweniować w Ministerstwie Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu oraz Polskim Komitecie Olimpijskim. Okazało się, że PZK zapomniał zaktualizować zgłoszenie, każda federacja miała taki obowiązek do marca z powodu przeniesienia igrzysk na 2021 rok.
To oczywiste niedopatrzenie. Związek kajakowy zgłosił szeroką kadrę, która liczyła około 50 nazwisk, dlaczego tego nie zrobił Polski Związek Kolarski? Nie przypominam sobie sytuacji, aby mistrz Polski w ogóle nie pretendował do startu w igrzyskach. Wielka szkoda, bo wiem od lekarza kadry, że parametry fizyczne Karoliny Karasiewicz są na bardzo wysokim poziomie. Żal dziewczyny, która z pewnością zasługiwała na olimpijską szansę - powiedział "Gazecie Pomorskiej" Mieczysław Nowicki, medalista olimpijski w kolarstwie z Montrealu, obecnie wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Czytaj także: To nie fotomontaż. Porażająca fotografia z Afryki